.

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 12



Tydzień później nauczyciele w końcu przestali nękać swoich uczniów powtórkami. Hogwarczycy wiedzieli jednak, że ich odpoczynek nie potrwa za długo, więc wykorzystywali na niego każdą wolną chwilę. Jednak umysł jednego z uczniów był wyjątkowo zmartwiony. Harry zastanawiał się  cały czas jak ma pokonać Voldemorta. Czasami nachodziły go nawet myśli, że może nie dać rady. W końcu jest tyko zwykłym szesnastolatkiem, mocno doświadczonym przez życie. Skończył jednak swoje rozmyślanie, stawiając na tym, że musi porozmawiać z przyjaciółmi i to poważnie. Chciał i musiał poprosić ich o pomoc. Wstał z łóżka i biorąc rzeczy poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic. Zaraz potem wyszedł do salonu gdzie zastał czekającego na niego Draco.
- Co to za mina Potter?
- Później się dowiesz. Zbierzmy resztę i chodźmy na śniadanie. Chciałbym z wami pogadać po lekcjach – powiedział kierując się do wyjścia
- Okej
Tak jak postanowili, idąc na śniadanie zgarnęli resztę przyjaciół i razem skierowali się do stołu gryfonów, dostając przy tym znienawidzone i zdziwione spojrzenia uczniów. Harry’ego zdziwiły jednak cztery osoby siedzące przy nauczycielskim stole. Jedną z nich był chłopak cztery lata od niego starszy, którego kiedyś poznał w klubie. Natomiast pozostała trójka była jeszcze większym zaskoczeniem, gdyż był to Remus i Syriusz oraz Tonks.
- Witajcie Kochani – powiedział Albus wstając ze swojego miejsca – Jak już niektórzy z was zauważyli, w gronie nauczycielskim pojawiły się nowe twarze. Powitajmy ich gorąco – stwierdził Dumbledore z uśmiechem.- Więc zaczynając po kolei: Remus Lupin niegdyś nauczyciel Obrony przed Czarną Magią oraz Syriusz Black będą nauczać w naszej szkole Oklumencji i Legilimencji. Dalej, Alan King będzie uczyć Walki Bronią Białą. Domyślacie się pewnie, że razem z pojawieniem się tych nauczycieli zmienią się wasze plany zajęć. – w tym momencie McGonagall za sprawą różdżki rozdała nowe plany uczniom. - Jak również wiecie lub nie w tym tygodniu w naszej placówce rozpoczyna się kurs podstawowy Teleportacji, a poprowadzi go Nimfadora Tonks. Na kurs można zapisać się u profesor Tonks. A teraz wsuwajcie. Smacznego! – powiedział, poczym usiadł.
- Zobaczmy co w takim razie mamy dzisiaj za lekcje – Harry spojrzał z zaciekawieniem na nowy plan  - O proszę! Oklumencja i Leglimencja na pierwszych dwóch godzinach.
- My mamy na dwóch ostatnich – powiedziała Silver wskazując siebie i Ann
- Aż tak straszna jest ta Oklumencja i Leglimencja do nauki? – spytała niepewnie Kate
- Straszna? – powtórzył Potter – Jest koszmarna. Miałem w zeszłym roku lekcje ze Snapem. To było okropne. Już wole wróżbiarstwo.
- To już się boje – dziewczyna nagle zbladła
- Możecie przyjść do naszego pokoju po zajęciach? – zwrócił się do przyjaciół Potter - Chce z wami pogadać.
- Stało się coś? – spytał Kate
- Na razie nie, ale to ważna sprawa – odpowiedział, a przyjaciele ze zrozumieniem pokiwali głowami.
Po skończonym śniadaniu Krukoni i Puchoni poszli po książki do swoich pokoi natomiast ci ze ślizgonów i gryfonów, którzy zdecydowali się na naukę magii umysłu poszli pod sale, gdyż do tych przedmiotów nie były wymagane podręczniki. Z czasem, kiedy było coraz bliżej rozpoczęcia lekcji, uczniowie, którzy wiedzieli coś o  tych przedmiotach zaczynali się denerwować i to uczucie nie ominęło nawet Harry’ego. Nienawidził magii umysłu po lekcjach ze Snapem, ale wiedział, że to jest konieczne. Musiał zdobyć jak najwięcej umiejętności by mieć jak obronić się przed atakami Voldemorta. W końcu drzwi klasy otworzyły się, a w progu stanęła dwójka przyjaciół zapraszając bladych uczniów do środka. Kiedy wszyscy zajmowali miejsca Syriusz i Remus przeszli powrotem na przód klasy i oparli się o biurko. Jak na złość Harry z Draco i Alex z Kate zajęli dwie pierwsze ławki.
 - Nie będziemy się przedstawiać bo to bez sensu. Na pewno wszyscy nas znacie. – zaczął Syriusz kiedy wszyscy usiedli już na tyłkach – Oklumencja i Leglimencja powinny teoretycznie, patrząc na wasz plan, być dwoma oddzielnym lekcjami. My je jednak połączymy.
- Powód jest prosty – kontynuował dalej Remus – Nie można ćwiczyć jednego nie używając drugiego. A teraz ja wyjaśnię wam pokrótce jak będą wyglądać lekcje, a Syriusz wyjaśni co to jest właściwie ta Oklumencja i Leglimencja. No więc na naszych zajęciach będziecie ćwiczyć w parach. Jedna osoba będzie używać Leglimencji natomiast druga Oklumencji. Po lekcji otrzymacie od nas książki mówiące ogólnie o magii umysłu. Oczywiście w takim stopniu w jakim dyrektor uznał to za stosowne, gdyż wiele umiejętności w tej dziedzinie magii jest czarną magią. Jedni z was nauczą się tego szybciej inni wolniej. Gdy stwierdzimy, że jakaś para nauczyła się tego co mamy wam przekazać, może ona przestać przychodzić na nasze zajęcia. Będą one trwały nawet gdy zostanie tylko jedna para, która nie będzie sobie jeszcze radzić. Jeśli zostanie nam trochę czasu do końca roku i uzyskamy pozwolenie to może nauczymy was czegoś więcej. Acha i zastanówcie się porządnie kto pierwszy uczy się Oklumencji, a kto Leglimencji, bo zmiana nastąpi dopiero gdy każda ze stron nauczy się swojej części. No i jeśli ktoś po tej czy po następnej lekcji uzna, że nie chce się tego uczyć to wystarczy, że powie a my załatwimy resztę. Zapewne taka osoba wróci do starego planu. Dobra, to wszystko. Syriusz twoja kolej.
-Jak zwykle mam trudniejszą część, ale postaram się wam to wyjaśnić jak najprościej. Może na początku ktoś z was wie co to Oklumencja a co Leglimencja? Ktoś oprócz Hermiony? – Harry i Draco podnieśli ręce – O! Harry Oklumencja, Draco Leglimencja. Młody zaczynaj – kiwnął na Harry’ego.
- W porównaniu do ciebie do jestem młody, Stary – Syriusz wywrócił oczami, przy zszokowanych twarzach pozostałych uczniów - Oklumencja to po ludzku mówiąc obrona umysłu przed mendą, która chce się dostać do naszych wspomnień i uczuć.
- Dobrze, teraz Draco
- Leglimencji używa osoba, która chce się dostać do czyjegoś umysły. Dzięki legilimencji możemy odczytać nawet te wspomnienia, które zostały wymazane za pomocą zaklęcia zapomnienia. Legilimencji używamy przy pomocy zaklęcia, które brzmi legilimens.
- Dokładnie tak. Po dziesięć punktów dla waszych domów. Chłopcy powiedzieli to normalnym językiem więc myślę, ze zrozumieliście. Teoretycznie legilimencja jest prostsza. Jednak jeśli mamy doczynienia  z zawodowym oklumentą to musimy być naprawdę świetnym leglimentą żeby dostać się do jego umysłu. No więc myślę, że legilimencja jest dla was w miarę jasna. Trzeba użyć zaklęcia i postarać się z całej siły wedrzeć do umysłu drugiego człowieka. Natomiast jeśli chodzi o oklumencje sprawa nie jest już taka łatwa. Nie ma tu przeciwzaklęcia. Możecie co prawda użyć tarczy, ale walcząc z zawodowym leglimentą to wam nie pomorze, bo prędzej czy później się przez nią przedrze. Tak więc każdy z was musi znaleźć swój własny sposób, który będzie funkcjonował w waszym umyśle. Możecie wyobrazić sobie wielki mur, który odgradza wasze wspomnienia od atakującego. Albo na przykład jakieś zwierze które strzeże waszych wspomnień. Każdy musi znaleźć na to swój sposób. Niech każdy z was zamknie teraz oczy i spróbuje go znaleźć. Jeśli po paru próbach poczujecie, że to nie to, spróbujcie czegoś innego – zamilkł dając uczniom czas do namysłu i po dłuższej chwili kontynuował – Dobra, teraz jak już Draco powiedział, zaklęcie legilimencji jest proste. Brzmi legilimens. Powtórzcie.
- Legilimens!
- Jeszcze raz. Głośno i wyraźnie
- Legilimens! – wyrecytowali jeszcze raz
- Świetnie. Nie potrzeba do tego jakiś skomplikowanych ruchów różdżki. Wystarczy wycelować ja w daną osobę. Dobra, teraz dobierzcie się w pary. Pamiętajcie jednak, że najlepiej by było być w parze ze swoim przyjacielem. W końcu będziecie pokazywać swoje wspomnienia. – po tych słowach w sali powstało małe zamieszanie. W tym czasie Remus pozbył się stolików i transmutował część krzeseł w fotele ustawiając po jednym przy parze. Uczniów było na tyle mało, że utworzył dwa rzędy tak by osoby ćwiczące oklumencje usiadły w fotelach pod ścianą. Kiedy zamieszanie ustało Syriusz ponownie przemówił – Już? Więc teraz zastanówcie się kto z pary będzie ćwiczył legilimencje, a kto oklumencje. I radze wam się dobrze zastanowić, bo tak jak mówił Remus, zmiana nastąpi dopiero gdy każdy z pary nauczy się swojej części – ponowne zamieszanie.
Harry w parze z Draco uznał, że to on będzie się uczył Oklumencji. Tak samo postanowił Alex będąc z Kate. Chcieli mieć to już po prostu za sobą.
- Dobra. Teraz każdy oklumenta staje przy fotelu, natomiast leglimenta naprzeciwko niego – pokierował Remus
- A po co te fotele? – rzucił ktoś z tyłu
- Bo dopóki nie zaczniecie opanowywać Oklumencji, a już na pewno na pierwszych zajęciach siła zaklęcia będzie tak wielka, że możecie nie być w stanie utrzymać się na nogach, więc lepiej lecieć na miękki fotel niż na podłogę – wyjaśnił Lupin – Dobra oklumenci skupcie się na swojej obronie z całej siły. Jak będziecie gotowi dajcie znać swojemu partnerowi. Leglimenci na znak rzucacie zaklęcie. Nie wcześniej. Jeśli ktoś nie da rady się obronić w ciągu dziesięciu sekund, wycofujecie się.
Powoli w klasie dało się słyszeć wymawiane zaklęcia i jęki, a nawet w niektórych przypadkach krzyki oklumentów walczących z zaklęciem. Harry z całej siły skupił się na swoim ognistym wężu, który miał bronić jego umysłu. Kiedy był gotowy, skinął Draco głową.
- Legilimens
Harry z całej siły próbował powstrzymać przyjaciela, wysyłając do ataku węża. Obronę udało mu się utrzymać przez sekundę, co i tak było dużym osiągnięciem. Kiedy Draco przedarł się przez jego obronę i zaczęła zalewać go fala wspomnień Harry’ego - wycofał się. Potter z trudem utrzymał się na nogach ciężko oddychając. Remus i Syriusz, którzy uważnie obserwowali swoich uczniów, dając im wskazówki, podeszli do nich.
- I jak Młody? – zapytał Syriusz
- Udało mu się – odpowiedział za Harry’ego Draco – Powstrzymał mnie przez jakiś czas.
- No! Moja krew! – powiedział z uśmiechem Łapa kładąc Harry’emu rękę na ramieniu.
- Dzięki Syriusz. Jeszcze raz
Draco odczekał chwile by Potter się przygotował i rzucił zaklęcie. Znów poszło mu trochę lepiej. Ćwiczyli tak do końca drugiej lekcji. Harry był wyraźnie z siebie zadowolony. W końcu pojął o co w tym chodzi i pobił wszelkie rekordy. Podczas gdy inni nie potrafili wcale   utrzymać obrony, on utrzymywał ją przez prawie trzy sekundy. Z tego co się dowiedział Alexowi wychodziło przez sekundę. To też duże osiągnięcie. Zmęczeni, ale w dobrych humorach poszli na Zaklęcia. Na szczęście w dniu, w którym mieli magie umysłu mieli później tylko trzy godziny lekcji. W tygodniu wypadały im coś takiego dwa razy. Wiec po odesłaniu książek poszli na obiad, który pochłonęli jak piranie. Tym razem siedzieli przy stole Slytherinu. Kiedy skończyli poszli do pokoju prefektów głównych by w końcu odbyć rozmowę, o którą prosił ich rano Harry. Rozsiedli się więc wygodnie w salonie chłopaków, którzy zapewniwszy im napoje również usiedli.                                   
- Dobra, mów o co chodzi – powiedział Alex
- Chodzi o Voldemorta. Zastanawiałem się jak mam go pokonać. I chciałem was poprosić o pomoc w znalezieniu czegoś na tego gada. Nie będzie to łatwe, ale muszę zacząć coś robić.
- Wiesz, że możesz liczyć na naszą pomoc – powiedziała Kate – Tylko od czego zaczniemy?
- Myślę, ze od jutra możemy zacząć wyszukiwać przydatne zaklęcia i się ich uczyć, bo w tej chwili mam naprawdę marne szanse.
Nagle drzwi do ich pokoju otworzyły się i stanęła w nich McGonagall.
- Pani profesor? Co pani tu robi? – spytał Harry
- Profesor Dumbledore prosi cię o spotkanie. To bardzo ważne. Chodź proszę ze mną.
- No dobrze – mruknął zastanawiając się co ten zgred mógł znowu wymyślić.
Kiedy wszedł do gabinetu dyrektora zobaczył starca siedzącego za biurkiem.
- Wzywał mnie pan, profesorze – powiedział
- A, tak Harry. Usiądź proszę. Chciałbym z tobą porozmawiać.
- O co chodzi?
- O Voldemorta. Nie wiesz o nim wszystkiego. Jeśli dobrze sądzę Voldemort stworzył horkruksy. Horkruks jest to przedmiot, w którym człowiek ukrył cząstkę swojej duszy. Można go stworzyć zabijając kogoś, gdyż jest to haniebny czyn, który rozrywa nasza duszę.
- Stop! Skąd pan wie, że Voldemort je stworzył?- zapytał Harry siadając                                     
- Bo nie wierzę, ze Tom jest nieśmiertelny. A jednak jakimś sposobem nie zginął i powrócił już nie raz. I Harry musisz coś wiedzieć. Ty jesteś….. – zawahał się
- Kim jestem?
- Jesteś jednym z horkruksów. Tom zrobił to nieświadomie kiedy zabił twoją matkę.
- Więc.. więc mam w sobie cząstkę duszy Voldemorta? – upewnił się Harry blednąc
- Tak, ale w tym momencie jest to nasza jedyna szansa na pozbycie się Toma z tego świata.
- Jak to?
- Wiele lat szukałem czegoś co go zabije. I w końcu znalazłem sposób. Ty nim jesteś Harry.
- Dalej nie rozumiem.
- Istnieje eliksir, którego przygotowanie jest strasznie trudne. Dlatego w jego przygotowaniu pomorze nam profesor Snape. Jednak ty masz w tym największą role. Do eliksiru potrzebne są specjalne składniki, a zdobycie każdego z nich wiąże się z niezwykle trudnym zadaniem. Ten sposób jest możliwy tylko wtedy, gdy czyimś horkruksem jest drugi człowiek. Kiedy eliksir będzie już gotowy będziesz musiał go wypić. Spowoduje on, że wszystkie horkruksy zostaną zniszczone, włącznie z cząstką duszy, która jest w tobie. Jednakże musisz wiedzieć, że wypicie go sprawi ci wielki ból. Uniemożliwi mu to tworzenie dalszych horkruksów. Kiedy już to się stanie, będziesz musiał stoczyć z Voldemortem ostateczną walkę. Będzie on jednak bardzo osłabiony co zwiększa twoje szanse. Unicestwi go to raz na zawsze.
- Dobrze, ja… pójdę już. Chciałbym to… przemyśleć – wychrypiał Harry
- Harry pamiętaj, że możesz liczyć na moja pomoc.
- Jasne, dzięki. Dobranoc – wyszedł szybko z gabinetu z tysiącem myśli.
Wychodząc zza rogu strzasnął się z kimś. Tym kimś okazał się Draco.
- Stary co ci jest? – zapytał Draco – Jesteś blady jak ściana!
- Chwila… Musze przetrawić wszystkie informacje i poukładać je w głowie.
- To coś poważnego?
- Śmiertelnie poważnego. Chodźmy do pokoju. Co ty tu tak właściwie robisz?
- Przyszedłem poprosić skrzaty żeby przyniosły nam jakieś jedzenie do pokoju bo wszyscy zgłodnieli.
- O proszę! Kogóż to mamy? – głos należał do Rona, którego nawet nie zauważyli
- O wiewiór. Czego chcesz? – spytał grzecznie Draco
- Przez was mam kłopoty. McGonagall mnie teraz stale kontroluje.
- Jak mi przykro – zadrwił Harry – Sam jesteś sobie winny. A teraz zejdź nam z drogi bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć.
- Ty…
- Co się tutaj dzieje? – usłyszeli głos Slughorna, który powoli do nich podszedł.
- Nic panie profesorze – odpowiedział Harry – Ucinaliśmy sobie przyjacielską pogawędkę z Ronem. A teraz wybaczy pan, ale chcielibyśmy iść do swojego pokoju. Dobranoc             
- Oczywiście. Dobranoc. Pan panie Weasley też niech idzie lepiej do siebie.
- Jasne. Dobranoc.
Harry wraz z Draco zaczęli powoli się oddalać.
- Wiesz co?
- No co? – spytał Harry
- Chyba nadszedł czas zemsty za mojego drogiego kuzyna.        
      
* Dumbledore

Czuł niebywałą ulgę. Ta wiadomość ciążyła mu na sercu przez długi czas. Miał nadzieje, że Harry coś z tego zrozumiał. Powiedział to tak chaotycznie i szybko. Ale musiał to zrobić. W przeciwnym razie by stchórzył. W końcu jak można mieć odwagę powiedzieć komuś, że ma w sobie cząstkę duszy mordercy swoich rodziców. I że po wykonaniu piekielnie trudnych zadań będzie musiał wypić eliksir, który zabije w nim tą dusze, co przyniesie mu wielki ból. A na dokładkę musi jeszcze stoczyć po tym wszystkim walkę. Chętnie wziąłby to na siebie po tym wszystkim co mu zrobił, ale niestety nie mógł. Tylko Harry ma taką moc i tylko on jest połączony z Tomem.   

3 komentarze:

  1. 'Nnichiwa!! Na początek: wiem, że znowu strasznie długo nie odwiedzałam twojego bloga, za co Cię cholernie mocno przepraszam!!! HONTO NI!!! Naprawdę powinnam sobie w końcu zrobić listę blogów, które czytam, ale jakoś ciągle o tym zapominam, więc nie pamiętam wszystkich adresów, no i tak to później wygląda... Naprawdę przepraszam!!
    Po drugie: hehe, już się nie mogę doczekać zemsty na Ronie. Zasłużył. I myślę, że w sumie dobrze zrobiłaś, nie robiąc z Dumbledore'a skończonego dupka, jest to jakaś odmiana, bo zazwyczaj (a przynajmniej w tych fickach, które czytałam) jest on raczej albo DOBRY, albo ZŁY, także no... Choć szczerze, to zanim doszłam do "*Dumbledore", to myślałam, że to jakaś jego sztuczka. Lekkie zaskoczenie, ale to dobrze. I jestem też bardzo ciekawa, jak to się rozwinie i jaką Harry podejmie decyzję, i czy razem z resztą będą szukać tylko tych 'białych' zaklęć, czy np. jakichś z pogranicza też, czy coś... Zresztą w ogóle jestem ciekawa, jak to rozwiniesz. Jeszcze np. czy Drops odzyska chociaż odrobiną , ociupinkę zaufania Harry'ego, czy jednak już za późno, czy Remi i łapa będą pomagać młodym w szukaniu sposobów na Voldzia, itp., itd. W każdym razie i jakkolwiek ma być, życzę Ci MEEEGAAA-WIEEELKIEEEJ WENY, CHĘCI oraz CZASU (ale tak na wszystko ;p). Pozdrawiam!!!
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Silver.
    Czytając Twoje opowiadanie, nie mogę pozbyć się wrażenia, że gdzieś już widziałem poszczególne wątki. Sytuacja z Ann gdzie prosząc o butelkę wódki, dostaje trzy i komentuje to słowami "To jest polityka", lub wiadomość, że Harry będzie musiał wykonywać zadania by zdobyć składniki do eliksiru. To tak bardzo zalatuje mi "Drugim Obliczem" autorstwa Bully, że jestem w szoku. Nie wiem czy inspirujesz się jej twórczością czy kopiujesz niektóre pomysły ale na przyszłość twórz po swojemu. Co do stylistyki i całokształtu Twojego opowiadania, brakuje mi rozbudowanych dialogow, opisów miejsc i zdarzeń no i bolą trochę krótkie rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, zemsty na Ronie nie mogę się doczekać... ale w tym gabinecie wyobraźiłam siebie że Dumbledore wyjawiając prawdę o horkruksach próbuje mu grzebać w umyśle i Harry się wkurza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń