Harry po zjedzeniu śniadania
nie wiedział za bardzo co ma ze sobą zrobić. Alex jeszcze spał, a on słuchał
muzyki. Na pewno planował na dzisiaj rozmowę z Alexem bo musiał się o nim
czegoś więcej dowiedzieć. No i musiał skończyć zakupy do szkoły. Po godzinie
zauważył schodzącego po schodach Alexa.
- Napijesz się kawy? –
zapytał Harry idąc do kuchni.
- Chętnie. Dziękuje, że mnie
przeniosłeś no i, ze mnie uratowałeś.
- Nie ma za co. Do łóżka cię lewitowałem,
a odratowanie nie było trudne. Zresztą
to nie mi musisz dziękować tylko mojemu przyjacielowi Remusowi. To on cię
wyleczył. Zjesz coś?
- Daj spokój. Sam mogę coś
przygotować. Nie musisz mnie niańczyć.
Harry spojrzał na niego spod
przymrużonych oczu.
- Ja cię nie niańczę –
powiedział kręcąc nożem – Po prostu jestem miły, a ty masz jeszcze uważać na
ramię bo miałeś głęboką ranę i może się otworzyć – odwrócił się i wrzucił
zapiekankę do mikrofali.
- No wiec dziękuje, ale nie
rób sobie kłopotu – widać było, że chłopak jest zakłopotany
- To dla mnie czysta
przyjemność. Zresztą już za późno – stwierdził Harry słysząc piszczenie
mikrofalówki. Wyciągnął i podał jedzenie Alexowi – Smacznego. Jak zjesz to
przyjdź do salonu.
- Dziękuję
- Przestań mi wreszcie
dziękować – warknął zirytowany Harry siedząc już w salonie i wsłuchując się w
muzykę. Po dziesięciu minutach dołączył do niego Alex – No wiec, skoro już się
najadłeś to może teraz opowiesz coś o sobie. Kim są twoi rodzice, gdzie
mieszkasz?
- Wiem, że mnie uratowałeś i
jestem bardzo wdzięczny, ale skąd mam wiedzieć czy mogę ci ufać?
- Nie wesz tego, tak samo jak
ja nie wiem tego o tobie, a mimo wszystko wpuściłem cię do mojego domu.
Przez chwile mierzyli się
spojrzeniami, by po chwili Harry usłyszał historie Alexa w wielu aspektach
przypominającą mu jego własne życie.
- Nazywam się Alexander
Blakled. Nie znam moich rodziców. Porzucili mnie zaraz po narodzinach.
Wychowałem się w sierocińcu. W wieku pięciu lat zostałem adoptowany przez
rodzinę Streyów. Dobrze się mną zajmowali. Znaczy dopóki nie dostałem listu ze
szkoły. Odwrócili się wtedy ode mnie. Bali się mojej odmienności. Zakupy pomógł
mi zrobić jeden z profesorów. Poszedłem do szkoły. Poznałem parę osób.
Fałszywych zresztą. Na powrót do domu cieszyłem się tylko po pierwszym roku.
Później zrozumiałem, że zachowanie moich rodziców się nie zmieni i nawet się do
tego przyzwyczaiłem. Do domu wracałem tylko na wakacje chociaż nawet wtedy
starałem się przebywać w nim jak najmniej. W tym roku uznałem, że nie mam po co
tam wracać. Większość swoich rzeczy oddałem do sierocińca, w którym się
wychowałem. Ze sobą mam tylko swoje papiery i różdżkę. Odchodząc zostawiłem
rodzicom tylko list z wyjaśnieniami.
- Nie widziałem cię nigdy w
Hogwarcie – powiedział Harry marszcząc brwi
- Chodziłem do Salem, ale w
tym roku chciałbym się przenieść do Hogwartu. Nie mam po co wracać do swojej
starej szkoły.
- Mogę ci w tym pomóc. A
gdzie mieszkałeś przez te dwa tygodnie?
- Nigdzie. Włóczyłem się po
Londynie – powiedział wzruszając ramionami
Harry nie musiał się długo
zastanawiać by podjąć decyzję.
- Możesz mieszkać u mnie.
Samemu będzie mi się tu nudzić.
- Nie nie nie! – zaprzeczył
szybko Alex – Wystarczająco mi już pomogłeś.
- Nie pyskuj. Mam duży dom.
Zmieścimy się. Na razie pożyczę ci swoje rzeczy i pójdziemy do Dumbledora
załatwić ci przeniesienie, a później się zobaczy. Może pójdziemy na małe
zakupy? – zastanawiał się Harry – No nieważne. Chodź. Wybierzemy coś z mojej
szafy.
- Dlaczego tak mi pomagasz? –
zapytał Alex
- Bo mogę.
- A co z tobą? Teraz twoja
kolej na opowieść.
- Przepraszam, gdzie moje
maniery – powiedział Harry i odwrócił się przodem do Alexa – Harry Potter miło
mi – przedstawił się po czym wybuchnął śmiechem na widok miny Alexa i ruszył
dalej do pokoju – Jak na pewno wiesz moi rodzice nie żyją. Dumbledore podrzucił
mnie do siostry mojej matki i jej rodziny. Przyjemnie tam nie było. Robiłem za
sprzątaczkę, kucharza i pomiatacza. Wyżywali się za wszystko, a w szczególności
ich synek. Wmawiali mi, że moi rodzice zginęli w wypadku. W jedenaste urodziny
przyszedł do nas Hagrid, gajowy w Hogwarcie. Zabrał mnie na zakupy i odesłał do
szkoły. Poznałem tam swoich do niedawna najlepszych przyjaciół, Hermione
Granger, Rona Weasley i jego siostrę Ginny. Dość dużo razem przeżyliśmy z Ronem
i Hermioną. Na trzecim roku dowiedziałem się, że Syriusz Black jest moim
chrzestnym. I od razu uprzedzam twoje pytanie: nie Syri nie jest mordercą. Pod
koniec piątego roku myśleliśmy, że zginął w ministerstwie zresztą przez moją
głupotę. No, ale wczoraj dowiedziałem się, że cudem ocalał, a przez te dwa
tygodnie Dumbledore go przede mną ukrywał. A jeśli chodzi o tamtą trójkę
przyjaciół to podsłuchałem ich rozmowę, z której wynikało, że nie są moimi
przyjaciółmi tylko szpiegami i donoszą o każdym moim ruchu Dumblowi. No więc
wyprowadziłem się od wujostwa, kupiłem dom i sobie tu pomieszkuje od paru dni.
A teraz wybierzmy ci tu jakieś ciuchy – Harry zaczął przeszukiwać szafki i po
jakimś czasie skompletował Alexowi cały ubiór. Wybrał mu brązowe spodnie i do
tego białą koszulkę z nadrukowanym wilkiem. Sam ubrał się dzisiaj w jasne
jeansy i czarną koszulkę z niebieskim nadrukiem.
- Wow. Czyli nie tylko ja mam
przesrane w życiu
- A no. Witam w moich
kanałach – zaśmiał się Harry rozkładając ręce w geście powitania.
- Twoje kanały, moje bagno.
Tylko uważaj, żebyś sobie nie zachlapał nim oczu – zażartował Alex.
Oboje założyli adidasy i
skórzane kurtki i po chwili teleportowali się przed Kwaterę. Weszli do budynku
i skierowali się do kuchni.
- Cześć wszystkim – przywitał
się Harry. Potter nie zauważył biegnącej w jego kierunku Ginny, która uwiesiła
mu się na szyi przy okazji popychając Alexa.
- Harry! – zapiszczała
- Co ty wyprawiasz
dziewczyno? Nie wiem czy nie zrozumiałaś wczoraj, ale nie chce mieć z wami nic
wspólnego – powiedział Harry odpychając ją od siebie
- Harry – odezwał się
Dumbledore zwracając na siebie uwagę – Kim jest twój towarzysz?
- To jest Alexander Blakled.
Chciałby się w tym roku przenieść do Hogwartu i właśnie dlatego tu jesteśmy.
Chyba to nie będzie kłopot? – zapytał przesłodzonym głosem.
- Oczywiście, że nie Harry.
Bardzo się z tego cieszę. Na który rok chciałbyś się przenieść?
- Na szósty. Mam wszystkie
papiery – odezwał się Alex
- To dobrze. Daj mi je. Dam
ci znać jeśli będzie czegoś brakować i oczywiście wyślemy odpowiednie pismo do
twojej starej szkoły. Można wiedzieć gdzie się do tej pory uczyłeś?
- W Salem – odpowiedział Alex
sięgając do kieszeni po pomniejszona teczkę. Zwrócił jej odpowiednie rozmiary i
podał dyrektorowi.
- Cholera - zaklną cicho
Potter zerkając na Alexa
- Co jest?
- Zdejmij kurtkę. Ręka –
wyjaśnił widząc pytające spojrzenie chłopaka. Alex zaskoczony zauważył, że po
dłoni spływa mu strużka krwi. Posłusznie zdjął kurtkę – Remus mógłbyś?
- Jasne – Lupin zaczął
opatrywać rękę Alexa przywołując swoją prywatną apteczkę z większą ilością
eliksirów – Boli? – zapytał po chwili
- Na razie nie. Nawet nie
poczułem, że się otwarła.
- Musiała się otworzyć jak
Ginny na mnie skoczyła, bo o nic się nie uderzyłeś – zauważył Harry.
- Możliwe
- Dobra, gotowe – Remus
zawiązał bandaż – Nadal nie boli?
- Nie, a powinno?
- Powinno, ale jak nie boli
to dobrze. Harry masz w domu eliksir przeciwbólowy?
- No, a co?
- To jakby co to mu podasz.
- Okej. Dyrektorze? – zwrócił
się do starca
- Tak?
- Wie pan już wszystko?
Trochę się spieszymy.
- Oczywiście. Tylko proszę by
Alexander podesłał mi dzisiaj listę przedmiotów które wybiera.
- Dobrze – odpowiedział
Blakled
- I naturalnie zapoznaj go z
naszym regulaminem Harry.
- Jasne. To jest to co znam
najlepiej. – powiedział Harry z szatańskim uśmiechem.
- Yhy, zna. Hogwarcie szykuj
się, nadchodzi Harry Potter – zaśmiał się Black
- Coś mówiłeś Syriuszu?
- Ja? – zastanowił się chwile
– Nie, skądże znowu. Jakżebym śmiał wątpić w twoją znajomość regulaminu
szkolnego, który łamiesz od pierwszej klasy. Na pewno Minerva ci go wbiła do
głowy.
- I to dosłownie – dodał
Remus
- Spadać wy święci uczniowie – zaśmiał się
Harry – Ile mieliście szlabanów w pierwszej klasie co?
- Trochę tego było – stwierdził
– Coś koło stu?
- Ja miałem miej – zaśmiał
się Remus
- Prawda. Ja z Jamesem
nadrabiałem za te wszystkie grzeczne lata.
- To wy byliście kiedyś
grzeczni?
- Jak spaliśmy.
- Tak myślałem – Potter
pokiwał głową – Dobra my się zbieramy. Żegnam was – nie czekając na odpowiedź
złapał Alexa za ramie i teleportował się. Pojawili się na chwile w domu żeby
zrobić listę zakupów Alexa i udali się na Pokątną. W czasie zakupów Harry
opowiedział trochę Alexowi o szkole i o nauczycielach. Kiedy wychodzili już z
ostatniego sklepu usłyszeli za sobą dobrze znany Harry’emu głos.
- Witaj Potter.
- Malfoy – Harry skinął głową
odwracając się w jego stronę.
- Gdzie podziałeś te
wszystkie wiewiórki, które zawsze ci towarzyszyły?
- Poszły do lasu Malfoy.
Zbierają szyszki na zimę.
- Czyżby ktoś był nie w
humorze?
- Mój humor uciekł jak
zobaczył ciebie więc z łaski swojej zejdź mi z oczu. Mam nadzieje, że zobaczymy
się dopiero w szkole.
- Oj Potty, mówisz jakbyś za
mną nie przepadał – stwierdził Draco ze sztucznym uśmiechem
- No tak! Zapomniałem, że
jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od urodzenia. Mój błąd.
- Widzisz? Od razu lepiej.
- Dobra spadaj Malfoy. Nie
mam dla ciebie czasu dzisiaj – powiedział chcąc go wyminąć
- Jesteś nie miły. Na razie
Potty – powiedział odchodząc.
Harry nie wiedział o co tym
razem chodziło Malfoyowi. W co on pogrywał?
- Harry, kto to był? – spytał
Alex wyrywając go z zamyślenia
- To był mój szkolony wróg.
No, ale teraz to nie jest ważne – powiedział Harry odsyłając ich rzeczy do
domu. - Idziemy na zakupy?
- Jakie zakupy? Przecież
przed chwilą je zrobiliśmy – Alex ruszył za Harrym
- Ale teraz idziemy do sklepu
z ubraniami – powiedział Potter i zanim Alex zdążył zaprotestować, teleportował
ich do uliczki przy mugolskim sklepie i wciągnął chłopaka do budynku. Zaczęli
szukać i po jakiś dwóch godzinach wrócili do domu z całą garderobą dla Alexa i
innymi potrzebnymi rzeczami. Po szybkim zjedzeniu kolacji każdy poszedł do
siebie. Harry zanim zasnął myślał jeszcze o dzisiejszym spotkaniu z Malfoyem,
ale szybko odpłynął do krainy Morfeusza.
Czekam na nestepny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńKupiłaś mnie tym rozdziałem, gdy przeczytałam słowo Salem byłam tak szczęśliwa, może dlatego, że jestem zagorzałą fanką Kinga, ale mniejsza. Kupiły mnie również dialogi Syriusz - Harry, no i oczywiście Malfoy! Mam nadzieję że będzie go tutaj dużo!
OdpowiedzUsuńWeny,
E. R. Malfoy
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, historia Alexa też nie zaciekawa jest, ale Draco tak jakby chciał zmienić relacje między nimi, ale nie wie jak zabrać się za to, aby Harry nie uznał że coś zaraz kombinuje....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no to mnie zaskoczyłaś Malfloy w mugolskim klubie och to naprawdę ciekawe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia