.

środa, 18 marca 2015

Rozdział 4



Harry po zjedzeniu śniadania nie wiedział za bardzo co ma ze sobą zrobić. Alex jeszcze spał, a on słuchał muzyki. Na pewno planował na dzisiaj rozmowę z Alexem bo musiał się o nim czegoś więcej dowiedzieć. No i musiał skończyć zakupy do szkoły. Po godzinie zauważył schodzącego po schodach Alexa.
- Napijesz się kawy? – zapytał Harry idąc do kuchni.
- Chętnie. Dziękuje, że mnie przeniosłeś no i, ze mnie uratowałeś.
- Nie ma za co. Do łóżka cię lewitowałem, a odratowanie  nie było trudne. Zresztą to nie mi musisz dziękować tylko mojemu przyjacielowi Remusowi. To on cię wyleczył. Zjesz coś?
- Daj spokój. Sam mogę coś przygotować. Nie musisz mnie niańczyć.
Harry spojrzał na niego spod przymrużonych oczu.
- Ja cię nie niańczę – powiedział kręcąc nożem – Po prostu jestem miły, a ty masz jeszcze uważać na ramię bo miałeś głęboką ranę i może się otworzyć – odwrócił się i wrzucił zapiekankę do mikrofali.
- No wiec dziękuje, ale nie rób sobie kłopotu – widać było, że chłopak jest zakłopotany
- To dla mnie czysta przyjemność. Zresztą już za późno – stwierdził Harry słysząc piszczenie mikrofalówki. Wyciągnął i podał jedzenie Alexowi – Smacznego. Jak zjesz to przyjdź do salonu.
- Dziękuję
- Przestań mi wreszcie dziękować – warknął zirytowany Harry siedząc już w salonie i wsłuchując się w muzykę. Po dziesięciu minutach dołączył do niego Alex – No wiec, skoro już się najadłeś to może teraz opowiesz coś o sobie. Kim są twoi rodzice, gdzie mieszkasz?
- Wiem, że mnie uratowałeś i jestem bardzo wdzięczny, ale skąd mam wiedzieć czy mogę ci ufać?
- Nie wesz tego, tak samo jak ja nie wiem tego o tobie, a mimo wszystko wpuściłem cię do mojego domu.
Przez chwile mierzyli się spojrzeniami, by po chwili Harry usłyszał historie Alexa w wielu aspektach przypominającą mu jego własne życie.
- Nazywam się Alexander Blakled. Nie znam moich rodziców. Porzucili mnie zaraz po narodzinach. Wychowałem się w sierocińcu. W wieku pięciu lat zostałem adoptowany przez rodzinę Streyów. Dobrze się mną zajmowali. Znaczy dopóki nie dostałem listu ze szkoły. Odwrócili się wtedy ode mnie. Bali się mojej odmienności. Zakupy pomógł mi zrobić jeden z profesorów. Poszedłem do szkoły. Poznałem parę osób. Fałszywych zresztą. Na powrót do domu cieszyłem się tylko po pierwszym roku. Później zrozumiałem, że zachowanie moich rodziców się nie zmieni i nawet się do tego przyzwyczaiłem. Do domu wracałem tylko na wakacje chociaż nawet wtedy starałem się przebywać w nim jak najmniej. W tym roku uznałem, że nie mam po co tam wracać. Większość swoich rzeczy oddałem do sierocińca, w którym się wychowałem. Ze sobą mam tylko swoje papiery i różdżkę. Odchodząc zostawiłem rodzicom tylko list z wyjaśnieniami.
- Nie widziałem cię nigdy w Hogwarcie – powiedział Harry marszcząc brwi
- Chodziłem do Salem, ale w tym roku chciałbym się przenieść do Hogwartu. Nie mam po co wracać do swojej starej szkoły.
- Mogę ci w tym pomóc. A gdzie mieszkałeś przez te dwa tygodnie?
- Nigdzie. Włóczyłem się po Londynie – powiedział wzruszając ramionami
Harry nie musiał się długo zastanawiać by podjąć decyzję.
- Możesz mieszkać u mnie. Samemu będzie mi się tu nudzić.
- Nie nie nie! – zaprzeczył szybko Alex – Wystarczająco mi już pomogłeś.
- Nie pyskuj. Mam duży dom. Zmieścimy się. Na razie pożyczę ci swoje rzeczy i pójdziemy do Dumbledora załatwić ci przeniesienie, a później się zobaczy. Może pójdziemy na małe zakupy? – zastanawiał się Harry – No nieważne. Chodź. Wybierzemy coś z mojej szafy.
- Dlaczego tak mi pomagasz? – zapytał Alex
- Bo mogę.
- A co z tobą? Teraz twoja kolej na opowieść.
- Przepraszam, gdzie moje maniery – powiedział Harry i odwrócił się przodem do Alexa – Harry Potter miło mi – przedstawił się po czym wybuchnął śmiechem na widok miny Alexa i ruszył dalej do pokoju – Jak na pewno wiesz moi rodzice nie żyją. Dumbledore podrzucił mnie do siostry mojej matki i jej rodziny. Przyjemnie tam nie było. Robiłem za sprzątaczkę, kucharza i pomiatacza. Wyżywali się za wszystko, a w szczególności ich synek. Wmawiali mi, że moi rodzice zginęli w wypadku. W jedenaste urodziny przyszedł do nas Hagrid, gajowy w Hogwarcie. Zabrał mnie na zakupy i odesłał do szkoły. Poznałem tam swoich do niedawna najlepszych przyjaciół, Hermione Granger, Rona Weasley i jego siostrę Ginny. Dość dużo razem przeżyliśmy z Ronem i Hermioną. Na trzecim roku dowiedziałem się, że Syriusz Black jest moim chrzestnym. I od razu uprzedzam twoje pytanie: nie Syri nie jest mordercą. Pod koniec piątego roku myśleliśmy, że zginął w ministerstwie zresztą przez moją głupotę. No, ale wczoraj dowiedziałem się, że cudem ocalał, a przez te dwa tygodnie Dumbledore go przede mną ukrywał. A jeśli chodzi o tamtą trójkę przyjaciół to podsłuchałem ich rozmowę, z której wynikało, że nie są moimi przyjaciółmi tylko szpiegami i donoszą o każdym moim ruchu Dumblowi. No więc wyprowadziłem się od wujostwa, kupiłem dom i sobie tu pomieszkuje od paru dni. A teraz wybierzmy ci tu jakieś ciuchy – Harry zaczął przeszukiwać szafki i po jakimś czasie skompletował Alexowi cały ubiór. Wybrał mu brązowe spodnie i do tego białą koszulkę z nadrukowanym wilkiem. Sam ubrał się dzisiaj w jasne jeansy i czarną koszulkę z niebieskim nadrukiem.
- Wow. Czyli nie tylko ja mam przesrane w życiu
- A no. Witam w moich kanałach – zaśmiał się Harry rozkładając ręce w geście powitania.
- Twoje kanały, moje bagno. Tylko uważaj, żebyś sobie nie zachlapał nim oczu – zażartował Alex.
Oboje założyli adidasy i skórzane kurtki i po chwili teleportowali się przed Kwaterę. Weszli do budynku i skierowali się do kuchni.
- Cześć wszystkim – przywitał się Harry. Potter nie zauważył biegnącej w jego kierunku Ginny, która uwiesiła mu się na szyi przy okazji popychając Alexa.
- Harry! – zapiszczała
- Co ty wyprawiasz dziewczyno? Nie wiem czy nie zrozumiałaś wczoraj, ale nie chce mieć z wami nic wspólnego – powiedział Harry odpychając ją od siebie
- Harry – odezwał się Dumbledore zwracając na siebie uwagę – Kim jest twój towarzysz?
- To jest Alexander Blakled. Chciałby się w tym roku przenieść do Hogwartu i właśnie dlatego tu jesteśmy. Chyba to nie będzie kłopot? – zapytał przesłodzonym głosem.
- Oczywiście, że nie Harry. Bardzo się z tego cieszę. Na który rok chciałbyś się przenieść?
- Na szósty. Mam wszystkie papiery – odezwał się Alex
- To dobrze. Daj mi je. Dam ci znać jeśli będzie czegoś brakować i oczywiście wyślemy odpowiednie pismo do twojej starej szkoły. Można wiedzieć gdzie się do tej pory uczyłeś?
- W Salem – odpowiedział Alex sięgając do kieszeni po pomniejszona teczkę. Zwrócił jej odpowiednie rozmiary i podał dyrektorowi.
- Cholera - zaklną cicho Potter zerkając na Alexa 
- Co jest? 
- Zdejmij kurtkę. Ręka – wyjaśnił widząc pytające spojrzenie chłopaka. Alex zaskoczony zauważył, że po dłoni spływa mu strużka krwi. Posłusznie zdjął kurtkę – Remus mógłbyś?
- Jasne – Lupin zaczął opatrywać rękę Alexa przywołując swoją prywatną apteczkę z większą ilością eliksirów – Boli? – zapytał po chwili
- Na razie nie. Nawet nie poczułem, że się otwarła.
- Musiała się otworzyć jak Ginny na mnie skoczyła, bo o nic się nie uderzyłeś – zauważył Harry.
- Możliwe
- Dobra, gotowe – Remus zawiązał bandaż – Nadal nie boli?
- Nie, a powinno?
- Powinno, ale jak nie boli to dobrze. Harry masz w domu eliksir przeciwbólowy?
- No, a co?
- To jakby co to mu podasz.
- Okej. Dyrektorze? – zwrócił się do starca
- Tak?
- Wie pan już wszystko? Trochę się spieszymy.
- Oczywiście. Tylko proszę by Alexander podesłał mi dzisiaj listę przedmiotów które wybiera.
- Dobrze – odpowiedział Blakled
- I naturalnie zapoznaj go z naszym regulaminem Harry.
- Jasne. To jest to co znam najlepiej. – powiedział Harry z szatańskim uśmiechem.
- Yhy, zna. Hogwarcie szykuj się, nadchodzi Harry Potter – zaśmiał się Black
- Coś mówiłeś Syriuszu?
- Ja? – zastanowił się chwile – Nie, skądże znowu. Jakżebym śmiał wątpić w twoją znajomość regulaminu szkolnego, który łamiesz od pierwszej klasy. Na pewno Minerva ci go wbiła do głowy.
- I to dosłownie – dodał Remus
 - Spadać wy święci uczniowie – zaśmiał się Harry – Ile mieliście szlabanów w pierwszej klasie co?
- Trochę tego było – stwierdził – Coś koło stu?
- Ja miałem miej – zaśmiał się Remus
- Prawda. Ja z Jamesem nadrabiałem za te wszystkie grzeczne lata.
- To wy byliście kiedyś grzeczni?
- Jak spaliśmy.
- Tak myślałem – Potter pokiwał głową – Dobra my się zbieramy. Żegnam was – nie czekając na odpowiedź złapał Alexa za ramie i teleportował się. Pojawili się na chwile w domu żeby zrobić listę zakupów Alexa i udali się na Pokątną. W czasie zakupów Harry opowiedział trochę Alexowi o szkole i o nauczycielach. Kiedy wychodzili już z ostatniego sklepu usłyszeli za sobą dobrze znany Harry’emu głos.
- Witaj Potter.
- Malfoy – Harry skinął głową odwracając się w jego stronę.
- Gdzie podziałeś te wszystkie wiewiórki, które zawsze ci towarzyszyły?
- Poszły do lasu Malfoy. Zbierają szyszki na zimę.
- Czyżby ktoś był nie w humorze?
- Mój humor uciekł jak zobaczył ciebie więc z łaski swojej zejdź mi z oczu. Mam nadzieje, że zobaczymy się dopiero w szkole.
- Oj Potty, mówisz jakbyś za mną nie przepadał – stwierdził Draco ze sztucznym uśmiechem
- No tak! Zapomniałem, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od urodzenia. Mój błąd.
- Widzisz? Od razu lepiej.
- Dobra spadaj Malfoy. Nie mam dla ciebie czasu dzisiaj – powiedział chcąc go wyminąć
- Jesteś nie miły. Na razie Potty – powiedział odchodząc.
Harry nie wiedział o co tym razem chodziło Malfoyowi. W co on pogrywał?
- Harry, kto to był? – spytał Alex wyrywając go z zamyślenia
- To był mój szkolony wróg. No, ale teraz to nie jest ważne – powiedział Harry odsyłając ich rzeczy do domu. - Idziemy na zakupy?
- Jakie zakupy? Przecież przed chwilą je zrobiliśmy – Alex ruszył za Harrym
- Ale teraz idziemy do sklepu z ubraniami – powiedział Potter i zanim Alex zdążył zaprotestować, teleportował ich do uliczki przy mugolskim sklepie i wciągnął chłopaka do budynku. Zaczęli szukać i po jakiś dwóch godzinach wrócili do domu z całą garderobą dla Alexa i innymi potrzebnymi rzeczami. Po szybkim zjedzeniu kolacji każdy poszedł do siebie. Harry zanim zasnął myślał jeszcze o dzisiejszym spotkaniu z Malfoyem, ale szybko odpłynął do krainy Morfeusza.            
           

         
            
  
         

  



5 komentarzy:

  1. Czekam na nestepny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłaś mnie tym rozdziałem, gdy przeczytałam słowo Salem byłam tak szczęśliwa, może dlatego, że jestem zagorzałą fanką Kinga, ale mniejsza. Kupiły mnie również dialogi Syriusz - Harry, no i oczywiście Malfoy! Mam nadzieję że będzie go tutaj dużo!
    Weny,
    E. R. Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, historia Alexa też nie zaciekawa jest, ale Draco tak jakby chciał zmienić relacje między nimi, ale nie wie jak zabrać się za to, aby Harry nie uznał że coś zaraz kombinuje....
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, no to mnie zaskoczyłaś Malfloy w mugolskim klubie och to naprawdę ciekawe...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń