czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 14


Wreszcie nadszedł upragniony przez Harry’ego weekend. Już nie mógł się doczekać spotkania z przyjaciółmi. Każdy z nich wziął tylko najpotrzebniejsze rzeczy takie jak ubrania na zmianę. Zameldowali się u dyrektora i siecią Fiuu dotarli do domu Harry’ego.
Przyjaciół znaleźli w salonie.
- Cześć  wszystkim – wydarł się radośnie Potter
Szok i szczęście na twarzy przyjaciół było widokiem nie do opisania.
- No co się tak gapicie? Nie przywitacie się z nami? – spytała Ann
Ich mugolscy przyjaciele w momencie zerwali się z kanapy i do nich podbiegli. Po szybkiej wymianie uścisków już wszyscy razem usiedli na kanapie,  a Harry machnięciem różdżki przywołał dla wszystkich po kremowym piwie.
- Co wy tu tak właściwie robicie? – spytał Stark
- Nie ma to jak miłe powitanie – mruknęła ze śmiechem Ann, za co dostała od chłopaka kuksańca w bok.
- Stęskniliśmy się za wami! – zawołał Draco obejmując ramieniem Kate -  Prawda słoneczko?
- Oczywiście, że tak – odpowiedziała dziewczyna – I jakie znowu słoneczko? Gorzej ci?
- To ze szczęścia, kochanie – skwitował blondyn
- To kochanie, chce ci powiedzieć, że chyba masz gorączkę – powiedziała przykładając mu rękę do czoła – Ewementualnie się naćpałeś. 
- Ewementualnie?
- A nie Ewementualnie? Naćpałeś się? Boże, Potter on ma poszerzone źrenice! Dzwoń po psychiatrę, albo najlepiej od razu do świętego munga!
- Jeszcze czego! – żachnął się Harry – A gdzie ja takiego drugiego świra znajdę?
- Racja, to trochę jeszcze z nami posiedzisz.
W końcu mugolscy znajomi nie wytrzymali i parsknęli śmiechem.
- Wy się chyba nigdy nie zmienicie – powiedziała Megan wycierając łzy śmiechu
- Polecamy się na przyszłość – zawołali razem
- To co, dzisiaj impresja? – zapytał wesoło Harry, na co wszyscy odpowiedzieli twierdząco.
- Ty Potter? Chodźmy teraz na te zakupy, bo jutro możemy nie być w stanie.
- Nie najgorzej mówisz. Jak ćpasz to myślisz Malfoy. Kto idzie z nami?
- Ale gdzie? – zapytała Ann – Na jakie zakupy?
- Ogólne. Nie możemy wam powiedzieć. Dowiecie się od Dumbla.
- Ale Harruś… - zawyła dziewczyna rzucając się na niego
- Ratunku! Ona chce mnie zgwałcić! Nie powiem ci kobieto! Zabieraj te ręce!
Podczas gdy on walczył z Ann, reszta tarzała się ze śmiechu po podłodze. W końcowym efekcie pojedynek wygrał Harry, grożąc przyjaciółce, że jak nie przestanie to w nocy wsadzi jej do łóżka pająka.
- Nie odważył byś się
- A założymy się?
- Nie. – odpowiedziała po chwili namysłu - Chodźmy już na te zakupy.
- Tak myślałem.
Po chwili dom ział pustkami, a ekipa świetnie bawiła się na zakupach. W pewnym momencie Harry i Draco odłączyli się od grupy i kupili sprzęt muzyczny, którego im brakowało. Potem z pomniejszonym zakupem wrócili do znajomych i także zaczęli szaleć pomiędzy ubraniami. Po powrocie do domu zjedli wspólnie obiad i zaczęli się szykować na imprezę w klubie. Z domu wyszli około 20. Na wejściu zostali przywitani przez ochroniarzy z klubu. Po wejściu usłyszeli to co kochają czyli głośną muzykę i zadowolonych ludzi. Jak zwykle poszli na górę, wcześniej witając się z barmanem i zamawiając to co zwykle. Po chwili dotarła do nich zamówiona wódka i zabawa się zaczęła. Nikt nie liczył ile wypili, ale na pewno było tego dużo. Szaleli razem na parkiecie i rozmawiali na niezbyt poważne tematy. Następnego dnia po przebudzeniu czuli każdy jeden kieliszek i w tym momencie dziękowali temu, kto wymyślił eliksir na kaca. Potem wypili życiodajną kawę i zjedli śniadanie. Dzisiaj nie zamierzali nigdzie wychodzić. Spędzili z sobą czas rozmawiając i wygłupiając się. W końcu nadeszła godzina, w której musieli się pożegnać.
- Kiedy nas znowu odwiedzicie? – zapytała Megan
- Chyba dopiero na święta, ale kto wie. Może uda nam się znowu wymknąć – powiedział Harry.
- Będziemy tęsknić
- My też 
W końcu Hogwarczycy musieli wrócić do szkoły. Zabrali swoje zakupy i siecią Fiuu przenieśli się do gabinetu Dumbledora.
- O, już wróciliście.
- Dzień dobry, profesorze. Tak, chcieliśmy wrócić na kolacje.
- To dobrze. Harry zostań proszę na chwilę.
- Okej. Idźcie, zaraz do was dołączę. – powiedział do przyjaciół – O co chodzi?
- O zadania. Myślę, ze niedługo możesz wyruszyć na pierwsze z nich.
- Na czym ono będzie polegało? – spytał, próbując ukryć strach.
- To nie są pewne informacje, ale najprawdopodobniej będziesz musiał pokonać potwora zwanego Szaklau. Nie lekceważ go. Jest ślepy, ale ma świetny słuch, więc będziesz musiał uważać. Nie zabijesz go zwykłymi zaklęciami, więc na czas zadania otrzymasz miecz Godryka, myślę, że ci pomorze.
- A co takiego ja tam mam w ogóle znaleźć?
- Biały, piękny kwiat. Na pewno go rozpoznasz. Drugiego takiego tam nie będzie. Dam ci znać kiedy będziesz miał wyruszyć.
- Dobranoc dyrektorze.
- Dobranoc Harry.
Potter po wyjściu z gabinetu zastał na korytarzu, czekających na niego przyjaciół.
- Czego tym razem chciał? – zapytał Draco
- Niedługo mam iść na pierwsze zadanie. Będę musiał pokonać Szaklau i znaleźć jakiś biały kwiatek. Nie ma się czym przejmować. Normalka. Chodźcie na kolacje. – Potter silił się na lekki ton.
- Ale Harry..
- Cooo?
- Nie przejmujesz się tym? – zapytała Ann.
- Przejmuję, ale Ann. Poluje na mnie najgroźniejszy czarnoksiężnik na świecie, więc jakiś potworek przy tym to pikuś. Chodźcie na kolacje.
Po wysłaniu zakupów do pokoju prefektów ruszyli w stronę Wielkiej Sali.
Po mile spędzonej kolacji poszli jeszcze do pokoju chłopaków. Kiedy już przyjaciele poszli do siebie zabierając swoje zakupy w salonie został tylko Draco z Harrym.
- Potter?
- No – odmruknął leżąc z zamkniętymi oczami
- Mogę cię o coś spytać?
- Pytaj
- Naprawdę się nie boisz iść na to zadanie?
- To nie tak. – powiedział uchylając powieki – Jasne, że się boje. Kto by się nie bał? Ale nie chcę i nie mogę pokazywać tego przy pozostałych. Widziałeś minę Ann jak o tym powiedziałem. Była przerażona. Jeśli dowie się, że ja też się boje i wyczuje moje wątpliwości to mnie zwiąże i w życiu nie puści na to zadanie.
- Coś w tym jest. Może miałaby rację nie puszczając cię. Chyba jej w tym pomogę.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? – zaśmiał się Harry – Musze przed nimi trochę poudawać, bo najchętniej trzymałyby mnie tu jak pisklaka.
- I miałyby rację.
- Jeśli im coś powiesz, więcej się do ciebie nie odezwę.
- Wiesz, że nie powiem.
- Wiem. – uśmiechnął się lekko Harry – Chce to wreszcie skończyć Draco. Chcę, żeby ten popierdoleniec zniknął raz na zawsze z tego świata i dał mi wreszcie spokój. Nie chcę do końca życia, zamartwiać się, czy komuś z was nie zrobi krzywdy. Chce wreszcie normalnie żyć.
- Wiem, Harry. Też tego chcę. Ale to nie zmienia faktu, że ryzykujesz życiem.
- Robie to odkąd się urodziłem i nic na to nie poradzę. Chodźmy spać. Jutro znowu poniedziałek – powiedział podnosząc się
- Nienawidzę poniedziałków. – odparł Draco kierując się do swojej sypialni – Dobranoc Potter.
- Dobranoc Malfoy.
Po szybkich prysznicach chłopcy padli w objęcia morfeusza.
     



                                                                               

3 komentarze:

  1. super rozdział ale kiedy następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, jeszcze nie przeczytałam Twojego opowiadania, ale jestem go ciekawa. I tu rodzi się moje pytanie. Masz zamiar kontynuować tą historię? Bo nie lubię zaczynać niedokończonych blogów, a jednak tego jestem ciekawa.
    Tak więc jeśli będziesz kontynuować to życzę ci weny (wiem jak bardzo jest ważna bo sama piszę)
    Pozdrawiam,
    AniaXXX

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, przyjaciele są szczęśliwi ze spotkania z hogwardczykami, a imprezka naprawę cool...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń