Harry po wyjściu z Kwatery
stracił poczucie czasu. Był tak zszokowany, że po prostu szedł przed siebie nie
zwracając na nic uwagi. Wkrótce uświadomił sobie, że nie wie gdzie jest. Wstąpił
do jakiejś mugolskiej kawiarni i zamówił herbatę. Nie wiedział co ma o tym
wszystkim myśleć. Rozumiał tylko tyle, że całe życie był okłamywany i
wykorzystywany. W jednym momencie stracił wszystko: nie miał Syriusza,
przyjaciół, wzoru którym do tej pory był dyrektor, nie miał domu. Nie wiedział
gdzie ma iść i co robić. Nie mógł uwierzyć że Ron, Hermiona i Ginny mu to
zrobili. To tak bolało, że niemal był w stanie poczuć fizyczny ból, który był
nie do zniesienia. Po jego twarzy spłynęła jedna samotna łza.
Po dłuższej chwili uznał, że powinien pójść do
Gringotta. Co jak co, ale pieniądze mu się przydadzą. Skoro nie miał gdzie
mieszkać musiał sobie kupić jakieś nieduże mieszkanko. Po piętnastu minutach
zapłacił za herbatę i wyszedł. Schował się w znajdującej się tuż obok uliczce i
przeniósł się na Pokątną. Niespiesznie ruszył w stronę Banku. Po drodze ludzie
rzucali mu zdziwione spojrzenia. W końcu Potter nie miał w zwyczaju podróżować
samotnie. Po względnie krótkim czasie dotarł do Gringotta i wypłacił sporą
sumę. Udał się na mugolską stronę Londynu, w poszukiwaniu mieszkania. W ciągu
trzech godzin nie znalazł nic ciekawego chociaż ofert było dużo. Większość
pomieszczeń była w stanie, który groził zawaleniem. W końcu trafił na bardzo
ciekawą ofertę. Pewien chłopak chciał pozbyć się swojego domu. Był on duży, ale
za to całkowicie urządzony. Od drzwi wejściowych do reszty domu prowadził mały
korytarz, w którym stała szafa. Gdy po przejściu go skręcili w prawo znaleźli
się w salonie. Znajdowała się w nim duża kanapa z białej skóry, przy której
stał stolik wykonany z ciemnego drewna. Naprzeciw kanapy na czarnej ścianie
wisiał telewizor. Pod nim znajdowały się małe szafki. Pozostałe ściany były
pomalowane na biało, a wystrój dopełniał czarny dywan położony na jasnych
panelach. Na wprost od wejścia znajdowała się kuchnia, w której podłoga
wyłożona była ciemnymi panelami. Na dwóch ciemnych ścianach znajdowały się
białe meble. Na prawo od kuchni stał duży stół, pod którym podłoga wyłożona
była białymi płytami. Niedaleko od wejścia do kuchni po lewej stronie
znajdowały się drzwi. Harry zaciekawiony poszedł sprawdzić co się za nimi
znajduje. Okazało się, że to mała domowa biblioteczka. Pod dwoma ścianami stały
białe półki z książkami, natomiast pomiędzy nimi pod oknem stała wyglądająca na
wygodną kanapa. Ściany do połowy były wyłożone białymi panelami, ponad którymi
były pomalowane na zielono. Jeszcze większej delikatności temu wnętrzu dodawała
podłoga, która była wyłożona jasnymi deskami. Potter wycofał się z pomieszczenia
i udał się na piętro. Prowadziły na nie schody znajdujące się na lewo od
wejścia. Na piętrze znajdowały się trzy sypialnie - jedna główna z własną
łazienką i dwie gościnne - oraz łazienka dla gości. Gościnne były urządzone w
podobny sposób, ale główna sypialnia przykuła uwagę Harry’ego i zdecydowanie mu
sie spodobała. Ściany pomalowane były na jasny kolor a cała podłoga była
wyłożona mięciutkim dywanem. Na lewo od
wejścia znajdowała się półka z wielką, porządną wieżą do odtwarzania muzyki. Na
wprost znajdowało się czarne łóżko, naprzeciw którego stała duża czarna szafa.
Przy łóżku stał mały nocny stolik. Pod ścianą naprzeciw wejścia, pomiędzy
oknami stała wysoka, wąska, czarna komoda. W pokoju znajdowały się jeszcze
jedne drzwi, które prowadziły do łazienki.
- Panie Potter? – zwrócił na
siebie uwagę właściciel domu.
- Proszę, mów mi Harry –
odparł zielonooki ze skrzywieniem. Właściciel był młody i Harry źle się czuł
kiedy tytułował go per Pan.
-Michael, miło mi – wymienili
uściski dłoni – nie zwiedziłeś jeszcze wszystkiego.
- Nie?
- Nie, pozwól za mną.
Michael sprowadził go z
powrotem na dół do biblioteczki. Kiedy Harry miał już zaprzeczyć chłopak
wyciągnął z półki jedną książkę i otwarło się przed nimi przejście.
- Tajemny pokój? – spytał
zaskoczony Potter na co Michael tylko kiwnął głową. Owe tajemne pomieszczenie
okazało się salą gier. Znajdował się w niej bilard, stół do ping ponga i
piłkarzyki. Oprócz tego była jeszcze kanapa i stolik. W pomieszczeniu
znajdowały się jeszcze przejścia do dwóch innych pomieszczeń. Jedno prowadziło
do małej siłowni, a drugie do jeszcze jednej łazienki.
- Jeszcze czegoś nie
widziałem? – zapytał zszokowany Harry po powrocie do salonu.
- Nie to chyba wszystko. –
odpowiedział Michael z uśmiechem.
- A z zewnątrz wydawał się
taki mały – powiedział Potter patrząc przed siebie
- To prawda. Z zewnątrz wydaje
się bardzo mały. – chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem – To co będziesz się
zastanawiał nad kupnem?
- Zastanawiał? – zapytał
zdziwiony zielonooki – Człowieku, gdzie mam podpisać?
Zadowolony Michael roześmiał
się i poddał mu wstępną umowę.
- Bądź tu jutro o 9.
Pojedziemy do notariusza, podpiszemy wszystko i gotowe. Płacisz przelewem,
prawda?
- Wolałbym gotówką jeśli to
nie problem.
- Nie oczywiście, że nie. –
powiedział zdziwiony chłopak.
Harry rozejrzał się jeszcze
raz po salonie, a w głowie pojawiło mu się pytanie.
- Właściwie to czemu
sprzedajesz ten dom? I to jeszcze tak tanio? Jest piękny, położony w dogodnym
miejscu? Sto tysięcy za taki dom to
naprawdę zaniżona cena.
- Niezależny mi na
pieniądzach. Mam ich aż nadto – wzruszył ramionami – Sprzedaje dom, bo
wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle wrócę. Chcę rozkręcić własny
interes w Las Vegas. Jeśli nie wyjdzie to trudno, ale jeśli tak to nie
potrzebuje dodatkowego domu do utrzymania. Kupie tam jakieś małe mieszkanko i
na razie mi to wystarczy.
- Rozumiem. Dom to dodatkowe
koszty, a i tak będziesz miał ich teraz aż nadto.
- Dokładnie. A ty? Po co ci
taki duży dom? Jesteś dość młody i chyba nie masz jeszcze założonej rodziny.
- To jedyna sensowna oferta
jaką znalazłem. Wszystkie mieszkania, które oglądałem to były ruiny, które lada
dzień by się zawaliły, a ceny za nie jak z kosmosu. Dobrze myślisz - nie mam
jeszcze założonej rodziny. I właściwie nie będzie mnie tu większość czasu, ale
jakiś dom musze mieć. Zawsze mogę go sprzedać za parę lat.
- Teraz mieszkania
pozostawiają wiele do życzenia. A tak z ciekawości, dlaczego cie nie będzie?
- Można powiedzieć, że
studiuje daleko stąd i będę w domu głównie tylko na święta i wakacje.
- Rozumiem. A co z twoją
rodziną? Dlaczego z nimi nie mieszkasz? Byłoby prościej z rodzicami niż samemu.
- Pewnie byłoby prościej, ale
moi rodzice zginęli gdy miałem rok. Wychowywało mnie wujostwo, o którym szkoda
nawet wspominać. Więc kiedy nadarzyła sie okazja żeby się od nich uwolnić po
prostu ją wykorzystałem.
- Przepraszam, nie powinienem
dopytywać. Zawsze jestem zbyt ciekawski - powiedział zmieszany Michael
- Nie ma sprawy. Też jestem
ciekawski - odparł Harry z uśmiechem - Będę sie już zbierał. Mam jeszcze kilka
spraw do załatwienia.
- Jasne, nie zatrzymuje cię
dłużej - Michael odprowadził go do drzwi - Do jutra.
- Do zobaczenia.
Harry po wyjściu z mieszkania
udał się jeszcze do pewnej firmy. Potrzebował kilku mugolskich dokumentów do
kupna mieszkania. Po przywitaniu się szefem interesu podał swoje dane.
- Jakie dokumenty chciałby pan
wyrobić?
- Dowód osobisty.
- Rozumiem, Na kiedy?
- Na wczoraj – odparł Harry a
starzec coś zapisał
- Rozumiem – powtórzył –
Proszę wrócić za dwie godziny.
- Dobrze. Ile będzie mnie to
kosztowało? –spytał Harry
- No wie pan, będziemy musieli
się spieszyć…
- Ile? – przerwał mu Potter
- Pięć tysięcy.
- Nie szło tak od razu? –
spytał zielonooki wstając – Do zobaczenia
- Do zobaczenia.
Harry wyszedł z budynku i
poszedł poszukać jakiegoś małego hoteliku. W końcu na taki natrafił i wynajął w
nim pokój na jedną noc. Wszedł do pokoju, przebrał się w dres zaczynając
standardowy zestaw ćwiczeń. Wykonał brzuszki, pompki i ćwiczenia rozciągające
jak zawsze, ale nie zmęczyło go to wystarczająco. Wyszedł z hotelu by pobiegać,
a jego umysł zalała fala wspomnień. Na myśl o wyrabianiu fałszywych dokumentów
zaczął się lekko uśmiechać. Syriusz by tego nie pochwalał, a tym bardziej
Remus. Właśnie, Remus. Mógł mu jeszcze ufać? Przypomniał sobie jak wilkołak
uczył go teleportacji.
***…***
- Harry! Nie tak!
- Remus daj spokój. Dopiero się uczę.
- Ale ostatnio ci wychodziło – Lupin zaczął wyrywać
sobie włosy z głowy
- Nie wyrywaj włosów bo będziesz łysy – uśmiechnął się
Harry – Spróbuje jeszcze raz.
Spróbował jeszcze kilka razy i mu się udało.
- I było się tak denerwować? – spytał Remusa z
uniesioną brwią
Ćwiczył dopiero drugi tydzień, a już umiał się
teleportować na krótkich odcinkach. To było niebywałe osiągnięcie. Wilczek był
z niego dumny. Przez następne dwa tygodnie ćwiczyli teleportacje bez trzasku,
którą Harry pojął równie szybko.
***…***
Uśmiechnął się na to
wspomnienie. A następnie przypomniało mu się jedno szczególne zdanie,
podsłuchane w Kwaterze.
„Siedzimy w tym całą trójką”
Czyli Ron, Hermina i Ginny. Czyżby Remus go nie zdradził? Nie był z nim w
szczególnie bliskich relacjach tak jak z pozostałą trójką, ale dużo to dla
niego znaczyło. Po chwili zawrócił i
spokojnie wrócił do hotelu. Wskoczył szybko pod prysznic, ubrał się i poszedł
na spotkanie ze starcem od dokumentów. Odebrał je, zapłacił i znów wrócił do
hotelu. Padł zmęczony na łóżko i od razu zasnął. To był ciężki dzień. Nazajutrz
udał się na spotkanie u notariusza. Wszystko poszło gładko. Tak jak się
spodziewał musiał pokazać dowód. Podpisał z Michaelem wszystkie dokumenty i
wyszli z biura.
- To kiedy mogę się
wprowadzić? – spytał Potter.
- W sumie to dzisiaj. Zabrałem
już wszystkie rzeczy. Mam je w aucie. Dzisiaj mam samolot.
- To dobrze się składa bo
wziąłem pokój w hotelu na jedną noc - powiedział z uśmiechem Potter.
Następnie uparty Michael
niepotrzebnie odwiózł Harry’ego do jego nowego domu.
- Proszę, tu masz klucze.
Oczywiście zapasowy na wszelki wypadek. Na wypadek zgubienia, albo pięknej długonogiej
blondynki - dodał ze śmiechem
- Dzięki, ale wole brunetki –
powiedział Potter z uśmiechem rozbawiając ponownie chłopaka
- To chyba na tyle -
stwierdził po chwili Michael - Opiekuj się nim i jakby co trzymaj dla mnie
pokój. Może cie tu odwiedzę w wakacje. Albo zrobię ci nalot w święta
- Zapraszam serdecznie,
chętnie cię przyjmę. Jeśli dobrze gotujesz.
- W tym nie jestem dobry, ale
doskonale nakrywam stół. I robie niebiańską kawę.
- Jak się nie ma co się lubi,
to sie lubi co się ma. Możesz wpadać - powiedział Harry z wyszczerzem.
- Jesteś okrutny Potter. Ale
miło było cię poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- Pewnie. Będę czekał w
święta. Stół jest duży na pewno sie zmieścisz.
- No i cudnie. Przykro mi
stary, ale muszę już jechać na lotnisko - powiedział Michael zerkając na
zegarek - Chętnie bym jeszcze pogadał, ale sam rozumiesz.
- Nie ma sprawy, rozumiem.
Powodzenia w rozkręcaniu interesu, daj znać jak poszło.
- Dzięki. A właśnie. Tutaj -
zamilkł pisząc cos na kartce - masz mój numer. Jakby cos sie działo zawsze
możesz zadzwonić. A przy okazji będziemy mieć ze sobą kontakt i dogadamy sie z
tą wigilią.
- Wigilia najważniejsza. Nie
mogę się już doczekać. Będę cie nękać wiadomościami - powiedział Harry ze
złośliwym uśmiechem.
- No nie. A zawsze mi mówili
"nie dawaj numeru obcym". Głupi ja - powiedział - Do zobaczenia w
święta
- Do zobaczenia w święta –
Harry wysiadł z auta i uniósł rękę w geście pożegnania kiedy chłopak zaczął
odjeżdżać.
Wszedł do domu i udał się na
piętro. Już miał się rozpakować kiedy stwierdził, że wyciągnie z tej sytuacji
wszystko co się da. Skoro nie musi już mieszkać u wujostwa równie dobrze może
zainwestować w nowe ubrania. Natychmiast spakował stare ubrania do worka na
śmieci i wyrzucił je do śmietnika wychodząc z domu. Idąc powoli ulicami Londynu
znalazł sklep z ubraniami. Wybrał kilkanaście pasujących do niego zestawów.
Głównie były to lekko dopasowane dżinsy, luźne podkoszulki, kilka bluz i
kolorowych koszul. Kupił też jeden garnitur chociaż nie wiedział po co, i kilka
par butów - dwie pary trampek, adidasy zwykłe
i do biegania oraz jedną parę eleganckich butów. Nie zapomniał też o
dresie. Zapłacił zadowolonej ekspedientce i po wyjściu ze sklepu wysłał torby
do domu. Przeszedł kawałek dalej i wstąpił po coś do jedzenia. Po zrobionych
zakupach wszedł w zaułek znajdujący się tuż obok sklepu spożywczego i
teleportował się do domu. Pomyślał sobie, że gdyby nie minister to musiałby
szukać mugolskich środków transportu. Na wspomnienie listu z ministerstwa miał ochotę
wybuchnąć śmiechem.
***…***
Dwa dni po zakończeniu roku szkolnego na jego parapecie
wylądowała nieznana sowa. Ostrożnie odebrał od niej list, dostrzegając
pieczątkę Ministerstwa Magii. Zaczął się już zastanawiać co zrobił tym razem,
ale treść listu kompletnie go zszokowała.
Drogi Panie Potter
Jako minister chciałbym przeprosić za wszystkie
oszczerstwa skierowane w Pańska stronę. Pana Ojciec Chrzestny, Syriusz Black
został pośmiertnie uniewinniony. W ramach przeprosin, ministerstwo zdjęło z
Pana namiar. Może Pan śmiało używać wszystkich zaklęć jak i teleportacji. Jako
Minister Magii nie powinienem tego robić jednak głęboko wierzę, że wykorzysta
Pan to w dobrym celu.
Z Wyrazami Szacunku
Minister
Magii
Korneliusz Knot
***…***
Harry nie przestając się
uśmiechać rozpakował zakupy w kuchni i udał się do swojego pokoju. Z radością
rozpakował nowe ubrania i wykonał swoje standardowe ćwiczenia uznając, że od
następnego dnia będzie się ograniczał tylko do biegu i ćwiczeń na siłowni.
Następnie poszedł się wykąpać i padł zmęczony na łóżko.
Siema Silver, przeczytałam rozdział więc według rytuału komentuje.
OdpowiedzUsuńRozdział jest fajny, a postać Kobry zaintrygowała mnie. Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w fabule. Dobrze też, że wytłumaczyłaś ten element z namiarem, ale wątpię żeby ktoś zauważył. W tym świecie logika jest matką głupich.
Czekam na następną cześć i weny życzę.
ps: czekam na gg
Miło, że wznowiłaś opowiadanie. Starałam się co jakiś czas tu zaglądać i w końcu się doczekałam. Z tego co pamiętam w starym liście jest też pozwolenie na używanie niewybaczalnych... Chyba, że pisząc 'wszystkich zaklęć' myślisz też o niewybaczalnych. Czekam na następny rozdział i życzę weny oraz dużo wolnego czasu na pisanie :D
OdpowiedzUsuńDość ciekawy, jednak jak na mój gust ZA MAŁO DIALOGÓW. To właśnie dzięki dialogą chętniej się czyt. Akcja dzieje się szybko, mało opisów samopoczucia Pottera i najważniejsza sprawa nie przykładasz uwagi do szczegółów, co trochę kuje w oczy.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam
E. R. Malfoy
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ale powinien zmienić swój wygląd, bo jednak mogą kogoś wysłać na przeszukiwanie mugolskiego Londynu, a chłopak z blizną w kształcie błyskawicy na czole rzuca się w oczy... Michael mam wrażenie że jest czarodzejem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka