czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 1



Harry po wyjściu z Kwatery stracił poczucie czasu. Był tak zszokowany, że po prostu szedł przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Wkrótce uświadomił sobie, że nie wie gdzie jest. Wstąpił do jakiejś mugolskiej kawiarni i zamówił herbatę. Nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Rozumiał tylko tyle, że całe życie był okłamywany i wykorzystywany. W jednym momencie stracił wszystko: nie miał Syriusza, przyjaciół, wzoru którym do tej pory był dyrektor, nie miał domu. Nie wiedział gdzie ma iść i co robić. Nie mógł uwierzyć że Ron, Hermiona i Ginny mu to zrobili. To tak bolało, że niemal był w stanie poczuć fizyczny ból, który był nie do zniesienia. Po jego twarzy spłynęła jedna samotna łza.
 Po dłuższej chwili uznał, że powinien pójść do Gringotta. Co jak co, ale pieniądze mu się przydadzą. Skoro nie miał gdzie mieszkać musiał sobie kupić jakieś nieduże mieszkanko. Po piętnastu minutach zapłacił za herbatę i wyszedł. Schował się w znajdującej się tuż obok uliczce i przeniósł się na Pokątną. Niespiesznie ruszył w stronę Banku. Po drodze ludzie rzucali mu zdziwione spojrzenia. W końcu Potter nie miał w zwyczaju podróżować samotnie. Po względnie krótkim czasie dotarł do Gringotta i wypłacił sporą sumę. Udał się na mugolską stronę Londynu, w poszukiwaniu mieszkania. W ciągu trzech godzin nie znalazł nic ciekawego chociaż ofert było dużo. Większość pomieszczeń była w stanie, który groził zawaleniem. W końcu trafił na bardzo ciekawą ofertę. Pewien chłopak chciał pozbyć się swojego domu. Był on duży, ale za to całkowicie urządzony. Od drzwi wejściowych do reszty domu prowadził mały korytarz, w którym stała szafa. Gdy po przejściu go skręcili w prawo znaleźli się w salonie. Znajdowała się w nim duża kanapa z białej skóry, przy której stał stolik wykonany z ciemnego drewna. Naprzeciw kanapy na czarnej ścianie wisiał telewizor. Pod nim znajdowały się małe szafki. Pozostałe ściany były pomalowane na biało, a wystrój dopełniał czarny dywan położony na jasnych panelach. Na wprost od wejścia znajdowała się kuchnia, w której podłoga wyłożona była ciemnymi panelami. Na dwóch ciemnych ścianach znajdowały się białe meble. Na prawo od kuchni stał duży stół, pod którym podłoga wyłożona była białymi płytami. Niedaleko od wejścia do kuchni po lewej stronie znajdowały się drzwi. Harry zaciekawiony poszedł sprawdzić co się za nimi znajduje. Okazało się, że to mała domowa biblioteczka. Pod dwoma ścianami stały białe półki z książkami, natomiast pomiędzy nimi pod oknem stała wyglądająca na wygodną kanapa. Ściany do połowy były wyłożone białymi panelami, ponad którymi były pomalowane na zielono. Jeszcze większej delikatności temu wnętrzu dodawała podłoga, która była wyłożona jasnymi deskami. Potter wycofał się z pomieszczenia i udał się na piętro. Prowadziły na nie schody znajdujące się na lewo od wejścia. Na piętrze znajdowały się trzy sypialnie - jedna główna z własną łazienką i dwie gościnne - oraz łazienka dla gości. Gościnne były urządzone w podobny sposób, ale główna sypialnia przykuła uwagę Harry’ego i zdecydowanie mu sie spodobała. Ściany pomalowane były na jasny kolor a cała podłoga była wyłożona mięciutkim dywanem. Na  lewo od wejścia znajdowała się półka z wielką, porządną wieżą do odtwarzania muzyki. Na wprost znajdowało się czarne łóżko, naprzeciw którego stała duża czarna szafa. Przy łóżku stał mały nocny stolik. Pod ścianą naprzeciw wejścia, pomiędzy oknami stała wysoka, wąska, czarna komoda. W pokoju znajdowały się jeszcze jedne drzwi, które prowadziły do łazienki.
- Panie Potter? – zwrócił na siebie uwagę właściciel domu.
- Proszę, mów mi Harry – odparł zielonooki ze skrzywieniem. Właściciel był młody i Harry źle się czuł kiedy tytułował go per Pan.
-Michael, miło mi – wymienili uściski dłoni – nie zwiedziłeś jeszcze wszystkiego.
- Nie?
- Nie, pozwól za mną.
Michael sprowadził go z powrotem na dół do biblioteczki. Kiedy Harry miał już zaprzeczyć chłopak wyciągnął z półki jedną książkę i otwarło się przed nimi przejście.
- Tajemny pokój? – spytał zaskoczony Potter na co Michael tylko kiwnął głową. Owe tajemne pomieszczenie okazało się salą gier. Znajdował się w niej bilard, stół do ping ponga i piłkarzyki. Oprócz tego była jeszcze kanapa i stolik. W pomieszczeniu znajdowały się jeszcze przejścia do dwóch innych pomieszczeń. Jedno prowadziło do małej siłowni, a drugie do jeszcze jednej łazienki.
- Jeszcze czegoś nie widziałem? – zapytał zszokowany Harry po powrocie do salonu.
- Nie to chyba wszystko. – odpowiedział Michael z uśmiechem.
- A z zewnątrz wydawał się taki mały – powiedział Potter patrząc przed siebie
- To prawda. Z zewnątrz wydaje się bardzo mały. – chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem – To co będziesz się zastanawiał nad kupnem?
- Zastanawiał? – zapytał zdziwiony zielonooki – Człowieku, gdzie mam podpisać?
Zadowolony Michael roześmiał się i poddał mu wstępną umowę.
- Bądź tu jutro o 9. Pojedziemy do notariusza, podpiszemy wszystko i gotowe. Płacisz przelewem, prawda?
- Wolałbym gotówką jeśli to nie problem.
- Nie oczywiście, że nie. – powiedział zdziwiony chłopak.
Harry rozejrzał się jeszcze raz po salonie, a w głowie pojawiło mu się pytanie.
- Właściwie to czemu sprzedajesz ten dom? I to jeszcze tak tanio? Jest piękny, położony w dogodnym miejscu?  Sto tysięcy za taki dom to naprawdę zaniżona cena.
- Niezależny mi na pieniądzach. Mam ich aż nadto – wzruszył ramionami – Sprzedaje dom, bo wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle wrócę. Chcę rozkręcić własny interes w Las Vegas. Jeśli nie wyjdzie to trudno, ale jeśli tak to nie potrzebuje dodatkowego domu do utrzymania. Kupie tam jakieś małe mieszkanko i na razie mi to wystarczy.     
- Rozumiem. Dom to dodatkowe koszty, a i tak będziesz miał ich teraz aż nadto.
- Dokładnie. A ty? Po co ci taki duży dom? Jesteś dość młody i chyba nie masz jeszcze założonej rodziny.
- To jedyna sensowna oferta jaką znalazłem. Wszystkie mieszkania, które oglądałem to były ruiny, które lada dzień by się zawaliły, a ceny za nie jak z kosmosu. Dobrze myślisz - nie mam jeszcze założonej rodziny. I właściwie nie będzie mnie tu większość czasu, ale jakiś dom musze mieć. Zawsze mogę go sprzedać za parę lat.
- Teraz mieszkania pozostawiają wiele do życzenia. A tak z ciekawości, dlaczego cie nie będzie?
- Można powiedzieć, że studiuje daleko stąd i będę w domu głównie tylko na święta i wakacje.
- Rozumiem. A co z twoją rodziną? Dlaczego z nimi nie mieszkasz? Byłoby prościej z rodzicami niż samemu.
- Pewnie byłoby prościej, ale moi rodzice zginęli gdy miałem rok. Wychowywało mnie wujostwo, o którym szkoda nawet wspominać. Więc kiedy nadarzyła sie okazja żeby się od nich uwolnić po prostu ją wykorzystałem.
- Przepraszam, nie powinienem dopytywać. Zawsze jestem zbyt ciekawski - powiedział zmieszany Michael
- Nie ma sprawy. Też jestem ciekawski - odparł Harry z uśmiechem - Będę sie już zbierał. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.   
- Jasne, nie zatrzymuje cię dłużej - Michael odprowadził go do drzwi - Do jutra.
- Do zobaczenia. 
Harry po wyjściu z mieszkania udał się jeszcze do pewnej firmy. Potrzebował kilku mugolskich dokumentów do kupna mieszkania. Po przywitaniu się szefem interesu podał swoje dane.
- Jakie dokumenty chciałby pan wyrobić?
- Dowód osobisty.
- Rozumiem, Na kiedy?
- Na wczoraj – odparł Harry a starzec coś zapisał
- Rozumiem – powtórzył – Proszę wrócić za dwie godziny.
- Dobrze. Ile będzie mnie to kosztowało? –spytał Harry
- No wie pan, będziemy musieli się spieszyć…
- Ile? – przerwał mu Potter
- Pięć tysięcy.
- Nie szło tak od razu? – spytał zielonooki wstając – Do zobaczenia
- Do zobaczenia.
Harry wyszedł z budynku i poszedł poszukać jakiegoś małego hoteliku. W końcu na taki natrafił i wynajął w nim pokój na jedną noc. Wszedł do pokoju, przebrał się w dres zaczynając standardowy zestaw ćwiczeń. Wykonał brzuszki, pompki i ćwiczenia rozciągające jak zawsze, ale nie zmęczyło go to wystarczająco. Wyszedł z hotelu by pobiegać, a jego umysł zalała fala wspomnień. Na myśl o wyrabianiu fałszywych dokumentów zaczął się lekko uśmiechać. Syriusz by tego nie pochwalał, a tym bardziej Remus. Właśnie, Remus. Mógł mu jeszcze ufać? Przypomniał sobie jak wilkołak uczył go teleportacji.
***…***
- Harry! Nie tak!
- Remus daj spokój. Dopiero się uczę.
- Ale ostatnio ci wychodziło – Lupin zaczął wyrywać sobie włosy z głowy
- Nie wyrywaj włosów bo będziesz łysy – uśmiechnął się Harry – Spróbuje jeszcze raz.
Spróbował jeszcze kilka razy i mu się udało.
- I było się tak denerwować? – spytał Remusa z uniesioną brwią
Ćwiczył dopiero drugi tydzień, a już umiał się teleportować na krótkich odcinkach. To było niebywałe osiągnięcie. Wilczek był z niego dumny. Przez następne dwa tygodnie ćwiczyli teleportacje bez trzasku, którą Harry pojął równie szybko.
***…***
Uśmiechnął się na to wspomnienie. A następnie przypomniało mu się jedno szczególne zdanie, podsłuchane w Kwaterze.
„Siedzimy w tym całą trójką” Czyli Ron, Hermina i Ginny. Czyżby Remus go nie zdradził? Nie był z nim w szczególnie bliskich relacjach tak jak z pozostałą trójką, ale dużo to dla niego znaczyło. Po chwili  zawrócił i spokojnie wrócił do hotelu. Wskoczył szybko pod prysznic, ubrał się i poszedł na spotkanie ze starcem od dokumentów. Odebrał je, zapłacił i znów wrócił do hotelu. Padł zmęczony na łóżko i od razu zasnął. To był ciężki dzień. Nazajutrz udał się na spotkanie u notariusza. Wszystko poszło gładko. Tak jak się spodziewał musiał pokazać dowód. Podpisał z Michaelem wszystkie dokumenty i wyszli z biura.
- To kiedy mogę się wprowadzić? – spytał Potter.
- W sumie to dzisiaj. Zabrałem już wszystkie rzeczy. Mam je w aucie. Dzisiaj mam samolot.
- To dobrze się składa bo wziąłem pokój w hotelu na jedną noc - powiedział z uśmiechem Potter.
Następnie uparty Michael niepotrzebnie odwiózł Harry’ego do jego nowego domu.
- Proszę, tu masz klucze. Oczywiście zapasowy na wszelki wypadek. Na wypadek zgubienia, albo pięknej długonogiej blondynki - dodał ze śmiechem
- Dzięki, ale wole brunetki – powiedział Potter z uśmiechem rozbawiając ponownie chłopaka
- To chyba na tyle - stwierdził po chwili Michael - Opiekuj się nim i jakby co trzymaj dla mnie pokój. Może cie tu odwiedzę w wakacje. Albo zrobię ci nalot w święta
- Zapraszam serdecznie, chętnie cię przyjmę. Jeśli dobrze gotujesz.
- W tym nie jestem dobry, ale doskonale nakrywam stół. I robie niebiańską kawę.
- Jak się nie ma co się lubi, to sie lubi co się ma. Możesz wpadać - powiedział Harry z wyszczerzem.
- Jesteś okrutny Potter. Ale miło było cię poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.       
- Pewnie. Będę czekał w święta. Stół jest duży na pewno sie zmieścisz.
- No i cudnie. Przykro mi stary, ale muszę już jechać na lotnisko - powiedział Michael zerkając na zegarek - Chętnie bym jeszcze pogadał, ale sam rozumiesz.
- Nie ma sprawy, rozumiem. Powodzenia w rozkręcaniu interesu, daj znać jak poszło.
- Dzięki. A właśnie. Tutaj - zamilkł pisząc cos na kartce - masz mój numer. Jakby cos sie działo zawsze możesz zadzwonić. A przy okazji będziemy mieć ze sobą kontakt i dogadamy sie z tą wigilią.
- Wigilia najważniejsza. Nie mogę się już doczekać. Będę cie nękać wiadomościami - powiedział Harry ze złośliwym uśmiechem.
- No nie. A zawsze mi mówili "nie dawaj numeru obcym". Głupi ja - powiedział - Do zobaczenia w święta     
- Do zobaczenia w święta – Harry wysiadł z auta i uniósł rękę w geście pożegnania kiedy chłopak zaczął odjeżdżać.
Wszedł do domu i udał się na piętro. Już miał się rozpakować kiedy stwierdził, że wyciągnie z tej sytuacji wszystko co się da. Skoro nie musi już mieszkać u wujostwa równie dobrze może zainwestować w nowe ubrania. Natychmiast spakował stare ubrania do worka na śmieci i wyrzucił je do śmietnika wychodząc z domu. Idąc powoli ulicami Londynu znalazł sklep z ubraniami. Wybrał kilkanaście pasujących do niego zestawów. Głównie były to lekko dopasowane dżinsy, luźne podkoszulki, kilka bluz i kolorowych koszul. Kupił też jeden garnitur chociaż nie wiedział po co, i kilka par butów - dwie pary trampek, adidasy zwykłe  i do biegania oraz jedną parę eleganckich butów. Nie zapomniał też o dresie. Zapłacił zadowolonej ekspedientce i po wyjściu ze sklepu wysłał torby do domu. Przeszedł kawałek dalej i wstąpił po coś do jedzenia. Po zrobionych zakupach wszedł w zaułek znajdujący się tuż obok sklepu spożywczego i teleportował się do domu. Pomyślał sobie, że gdyby nie minister to musiałby szukać mugolskich środków transportu. Na wspomnienie listu z ministerstwa miał ochotę wybuchnąć śmiechem.
***…***
Dwa dni po zakończeniu roku szkolnego na jego parapecie wylądowała nieznana sowa. Ostrożnie odebrał od niej list, dostrzegając pieczątkę Ministerstwa Magii. Zaczął się już zastanawiać co zrobił tym razem, ale treść listu kompletnie go zszokowała.
Drogi Panie Potter
Jako minister chciałbym przeprosić za wszystkie oszczerstwa skierowane w Pańska stronę. Pana Ojciec Chrzestny, Syriusz Black został pośmiertnie uniewinniony. W ramach przeprosin, ministerstwo zdjęło z Pana namiar. Może Pan śmiało używać wszystkich zaklęć jak i teleportacji. Jako Minister Magii nie powinienem tego robić jednak głęboko wierzę, że wykorzysta Pan to w dobrym celu.
                                                            Z Wyrazami Szacunku
                                                                 Minister Magii
                                                               Korneliusz Knot   

***…***
Harry nie przestając się uśmiechać rozpakował zakupy w kuchni i udał się do swojego pokoju. Z radością rozpakował nowe ubrania i wykonał swoje standardowe ćwiczenia uznając, że od następnego dnia będzie się ograniczał tylko do biegu i ćwiczeń na siłowni. Następnie poszedł się wykąpać i padł zmęczony na łóżko.                                  
               

4 komentarze:

  1. Siema Silver, przeczytałam rozdział więc według rytuału komentuje.
    Rozdział jest fajny, a postać Kobry zaintrygowała mnie. Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w fabule. Dobrze też, że wytłumaczyłaś ten element z namiarem, ale wątpię żeby ktoś zauważył. W tym świecie logika jest matką głupich.
    Czekam na następną cześć i weny życzę.
    ps: czekam na gg

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło, że wznowiłaś opowiadanie. Starałam się co jakiś czas tu zaglądać i w końcu się doczekałam. Z tego co pamiętam w starym liście jest też pozwolenie na używanie niewybaczalnych... Chyba, że pisząc 'wszystkich zaklęć' myślisz też o niewybaczalnych. Czekam na następny rozdział i życzę weny oraz dużo wolnego czasu na pisanie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dość ciekawy, jednak jak na mój gust ZA MAŁO DIALOGÓW. To właśnie dzięki dialogą chętniej się czyt. Akcja dzieje się szybko, mało opisów samopoczucia Pottera i najważniejsza sprawa nie przykładasz uwagi do szczegółów, co trochę kuje w oczy.
    Życzę weny i pozdrawiam
    E. R. Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, ale powinien zmienić swój wygląd, bo jednak mogą kogoś wysłać na przeszukiwanie mugolskiego Londynu, a chłopak z blizną w kształcie błyskawicy na czole rzuca się w oczy... Michael mam wrażenie że jest czarodzejem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń