Następny tydzień był bardzo trudny dla wszystkich
mieszkańców Hogwartu. Voldemort ponownie wzmógł swoje ataki na mugolskie
wioski. Na twarzy Albusa Dumbledora można było dostrzec wielkie zmęczenie.
Radosne iskierki w oczach zastąpił smutek i żal. Posiłki zjadał niewielkie o
ile w ogóle jadł, a swoje zwyczajowe krótkie przemowy w Wielkiej Sali
ograniczył do minimum. Zakon Feniksa robił wszystko, by ochronić jak największą
ilość osób, ale mimo to liczba martwych i zaginionych rosła z dnia na dzień. W
proroku na pierwszych stronach wciąż wypisywano nazwiska czarodziei, których
najprawdopodobniej rodziny nie będą miały okazji już zobaczyć. Na początku
wszyscy byli zdziwieni nagłą szczerością Proroka, lecz później wyszło na jaw,
że zyskał on nowego właściciela, który nie przejmował się ministerstwem. Był to
jakiś stary znajomy Syriusza, który ponownie nawiązał z nim kontakt, a Zakon
podawał mu niektóre informacje, o których ludzie powinni wiedzieć, a które
ministerstwo usilnie próbowało zataić. Harry cieszył się z tego, jednak
przygnębienie i wściekłość dominowały nad innymi uczuciami. Nie mógł nic
zrobić. Na początku tygodnia, kiedy dowiedzieli się o pierwszym ataku
Voldemorta, Harry chciał wyruszyć na swoją ostatnią misje. Chciał to skończyć
raz na zawsze. Poszedł więc do gabinetu dyrektora powiadamiając wcześniej
swoich przyjaciół. Staruszek przyjął jego pomysł z entuzjazmem, jednak na jego
nieszczęście był tam też Snape, który sprowadził ich na ziemie i poprosił
Harrego o rozmowę w cztery oczy.
- O czym chciał Pan ze mną porozmawiać Profesorze? – zapytał
Harry wchodząc do gabinetu Snapa.
- Czy ty Potter już do końca zdurniałeś? – był wściekły. Był
wściekły tak jak jeszcze nigdy co wprawiło chłopaka w lekki szok.
- Słucham?
- Masz problemy ze słuchem? Podajesz się Albusowi na tacy!
Myślisz, że ten Stary Trzmiel będzie miał jakiekolwiek opory przed wysłaniem
cię na kolejną misję samobójczą?!
Jeśli Harry wcześniej był w szoku to teraz nie mógł znaleźć
słów na określenie tego co czuł.
- A co Panu do tego?
- Wiem, że jesteś Złotym Chłopcem Gryffindoru, ale nie bądź
większym idiotą niż myślałem! Nie możesz mu ślepo ufać.
- Dlaczego Pan tak sądzi?
- Bo wiem jak to się kończy. Zaufanie temu starcowi
zazwyczaj kończy się śmiercią swoją lub bliskich ci osób. Sprawdziłem to na
własnej skórze. Jeśli chcesz dożyć końca roku to nie ufaj mu. Nigdy – Przez
maskę obojętności Severusa przy wypowiadaniu tych słów przebijały się różne
uczucia.
- Nie ufam mu od dawna i jeden dobry gest z jego strony na
pewno tego nie naprawi. Może Pan być spokojny w tej kwestii. Nigdy więcej nie
zaufam Albusowi Dumbledorowi tak jak kiedyś.
Severus uważnie przypatrywał się Harry’emu poszukując
jakichkolwiek oznak kłamstwa. Kiedy zyskał pewność, że mówi prawdę skinął
delikatnie głową i ponownie zaczął mówić.
- Posłuchaj mnie uważnie. Nie pójdziesz dzisiaj na to
zadanie...
- Ale...
- To moje ostatnie słowo. Za mało o nim wiemy. Właściwie to
nie wiemy nic. Musisz dać mi więcej czasu na znalezienie informacji. Poczekaj
do piątku.
- Do piątku?! Zwariował Pan? Jest poniedziałek! Do piątku
Voldemort wymorduję połowę mugoli!
- Nie pozwolę wyruszyć ci na misje tak jak ostatnio, Potter.
Wyłącz na chwilę swoją pieprzoną chęć ratowania każdego na tej planecie. Jeśli
zginiesz, wtedy stracimy jakąkolwiek szanse. Pomyśl przez chwilę logicznie. Nie
daj się zabić.
- Co cię obchodzi moje życie? Dlaczego nagle zacząłeś się o
mnie martwić? Na poprzedniej misji dałem sobie radę bez przygotowania i nic mi
się nie stało!
- Co nie znaczy, że ta będzie taka sama. Zrozum, że
doniesienia o tych zadaniach to są jedynie legendy. Bajki, których nikt nie
jest w stanie potwierdzić. To, że jesteś cholernym wybrańcem nie znaczy, że
jesteś niezniszczalny. Czarny Pan tylko czeka na okazję do zabicia cię, a ty
sam wchodzisz mu na talerz!
- Czyją stronę trzymasz? Określ się wreszcie! Dlaczego ktoś
kto jeszcze niedawno dorzuciłby mi trucizny do posiłku teraz próbuje mnie
chronić? Na jakiej podstawie mam ci ufać?! – Harry już nie wytrzymał. Naprawdę
go nie rozumiał. Człowiek, który jeszcze pół roku temu z chęcią by go otruł
teraz ostrzega go przed dyrektorem? Martwi się o niego? O co tu chodzi?
- Od zawsze trzymam tylko jedną stronę, Potter. Swoją.
- Więc dlaczego tak ci na mnie zależy? Oboje wiemy, że
akurat ty byś sobie poradził podczas wojny. Czemu nie ufasz Dumbledorowi?
- Nie mogę ci nic powiedzieć. Przynajmniej na razie. Albus
zrobił coś czego mu nie wybaczę i zapłaci za to – w tym momencie wściekłość w
jego oczach mogła by zabić.
- Co on znowu zrobił? Za co chcesz się zemścić? I co to
wszystko ma wspólnego ze mną?
- Wszystko ci opowiem jak to się wreszcie skończy.
- „Końca” mogę nie dożyć, a ty zdajesz sobie z tego sprawę
najlepiej. – powiedział cicho Harry patrząc Severusowi prosto w oczy - Muszę
wiedzieć.
- Nie teraz...
- A kiedy?! Dlaczego znowu coś przede mną ukrywacie?
Myślałem, że czasy, w których jestem okłamywany „dla mojego dobra” już minęły.
Dlaczego o wszystkim dowiaduję się na końcu? Po co znowu te tajemnice?
- Tajemnice, Harry zawsze były i będą, zwłaszcza jeśli
chodzi o Albusa Dumbledora. Tym razem nie dowiesz się ostatni. Dowiesz się
wszystkiego jako pierwszy, zapewniam cię. Wtedy wszystko zrozumiesz.
- Co zrozumiem? Kiedy?
- W tym tygodniu wyruszysz na ostatnią misję. Nie chcę przed
nią namieszać ci w głowie. Wezwę cię jak przyjdzie czas – po tych słowach z
powrotem przybrał swoją maskę - A teraz żegnam Panie Potter. Zaraz cisza nocna,
a nie chciałbym dawać ci szlabanu.
- Dobranoc Profesorze – Harry opuścił pomieszczenie w dużym
stopniu zawiedziony i wyprowadzony z równowagi. Severus zaciekawił go tym co
mówił i chciał się jak najszybciej dowiedzieć o co ma on do Dumbledora taki
żal. Nie mając innego wyjścia ruszył powoli do swojego dormitorium. Na miejscu
zastał swoich przyjaciół. Zdziwili się jego szybkim powrotem, a jeszcze
bardziej interwencją Snapa. Tak samo jak on nie mieli pojęcia o co mogło mu
chodzić.
Następne dni nie były dla Pottera łatwe, jednak w pewien
sposób czuł, że może ufać Severusowi, i że ten powiadomi go gdy przyjdzie na to
czas. Niemniej jednak niecierpliwił się i wpatrywał w profesora wypatrując
najmniejszego znaku. Doczekał się go po trzech dniach kiedy podczas śniadania
spoglądał na następną listę ofiar czarnoksiężnika. Niewiadomo skąd wylądował
przed nim mały skrawek papieru. Harry rozłożył go szybko i przeczytał
znajdującą się na nim wiadomość.
„Potter przyjdź jak najszybciej do mojego gabinetu.”
S. S.
Czarny spojrzał na profesora i skinął krótko głową na znak,
że zrozumiał. Snape powtórzył jego gest i po chwili wyszedł z Wielkiej Sali.
- Od kogo ta wiadomość Harry? – spytała zaciekawiona Ann
- Od Snape. Musze do niego iść. Prawdopodobnie chodzi o
zadanie. Miał mnie powiadomić gdy zbierze odpowiednie informacje – odpowiedział
cicho – Zobaczymy się... pewnie niedługo.
- Uważaj na siebie – odpowiedziała przyjaciółka, przekazując
tym zdaniem całe zmartwienie swoje i reszty przyjaciół.
- Jak zawsze – odpowiedział z wymuszonym uśmiechem, patrząc
na każdego z nich. Chwile później wstał od stołu i poszedł w ślad za swoim do
niedawna znienawidzonym profesorem. Po dotarciu na miejsce zapukał i wszedł do
gabinetu nie czekając na pozwolenie profesora. Zastał go siedzącego przy
biurku.
- Dzień dobry Profesorze. Ma Pan dla mnie jakieś wieści? –
zapytał patrząc na niego z wyczekiwaniem.
- Usiądź Potter. Możesz dzisiaj wyruszyć na ostatnią misję.
Nadal nie mam zadowalającej liczby informacji, jednakże obawiam się, że więcej
ich nie znajdę. Przejrzałem każde możliwe źródło.
- Czego się Pan dowiedział?
- Obawiam się, że została ci najtrudniejsza próba. Co prawda
nie możesz stracić w niej życia, ale możesz stracić zmysły.
- Nie wiem czy mam co tracić – zaśmiał się Harry, żeby nieco
rozładować atmosferę. Chyba mu się to udało, bo przez twarz Severusa przemknął
cień uśmiechu, a w oczach można było zauważyć wesołe ogniki.
- W końcu się do tego przyznałeś. Ale do rzeczy. Nie możemy
potraktować tej misji ulgowo tylko dlatego, że najprawdopodobniej nie możesz na
niej zginąć. Ludzie, którzy znaleźli się w tamtym miejscu, tu napomknę, że było
ich niewielu, nie wracali tacy sami. Widzieli straszne rzeczy. Zazwyczaj
dotyczyły one ich bliskich.
- Ale przecież jeśli to będą jakieś kłamstwa, to będę to
wiedział. Chyba nie myśli Pan, że...
- Oni też tak mówili, Potter. A mimo wszystko wracali
odmienieni. Rozpadały się rodziny i przyjaźnie. Zrozum, to potrafi tak wpłynąć
na psychikę, że zmienia całkowicie twoje myślenie. Po dłuższym czasie
przestajesz rozróżniać co z tego co zobaczyłeś jest kłamstwem, a co prawdą. Pod
żadnym pozorem nie traktuj tego ulgowo.
- Rozumiem. Wie Pan coś jeszcze? – Harry starał się nie
pokazywać swojego przerażenia.
- Ostatni składnik zapewne pokaże się jak to coś uzna, że
przetrwałeś wystarczająco dużo czasu. Nie wiem ile może to potrwać. Powinniśmy
już iść do dyrektora. Z pewnością nas oczekuje.
- Tak, na pewno.
Szli do gabinetu każdy pogrążony w swoich myślach. Snape
wyczuwał zdenerwowanie chłopaka i nie dziwił mu się. Miał dopiero szesnaście
lat, a na jego barkach spoczywały życia milionów ludzi. A mimo to był gotowy
poświęcić się żeby ratować cały ten cholerny świat. Severus nigdy by tego nie
przyznał, ale w głębi serca podziwiał go. Harry natomiast zastanawiał się co
będzie gdy wróci z misji. Nie wiedział co zrobi jeśli straci przyjaciół. Byli
wszystkim co miał.
- Za wszelką cenę nie możesz przestać wierzyć – usłyszał
cichy głos swojego profesora.
- Wie Pan, że to nie będzie takie proste – odparł równie
cicho
- Wiem, ale musisz pamiętać co twoi przyjaciele dla ciebie
zrobili, że zawsze stali za tobą murem i nie daliby cię skrzywdzić. Musisz się
tego trzymać. Nie możesz nawet na chwile stracić wiary w nich. W przeciwnym
razie wiesz co się stanie.
- Wiem i cholernie się tego boje, ale... nie mogę się już
wycofać. Chcę to wszystko skończyć i żyć w spokoju. Oni są dla mnie
najważniejsi i nie wiem co zrobię jeśli ich stracę, ale nie mogę stchórzyć. Już
nie. – wyznał cicho Harry zanim zdążył się powstrzymać – Poza tym miał mi Pan
coś powiedzieć po moim powrocie.
- Ta gryfońska ciekawość. Zawsze jej nienawidziłem –
powiedział Snape wywracając oczami. Po chwili jednak spoważniał – Byłbyś idiotą
gdybyś się nie bał Harry. Masz dopiero szesnaście lat, a mimo wszystko jesteś
gotowy zginąć żeby ratować nas wszystkich. To więcej niż zrobił którykolwiek z
aurorów, członków Zakonu czy nawet sam Albus.
- Na tym cholernym świecie żyją moi przyjaciele, robię to
przede wszystkim dla nich. Chcę żeby mogli żyć w spokoju i założyć w
przyszłości rodziny nie martwiąc się, że mogą zginąć w każdym momencie z ręki
Voldemorta. A tak na marginesie, myślę że Pan również zrobił więcej niż
ktokolwiek z nas przypuszcza. Po prostu nikt nie mówi tego głośno.
Snape zszokowany spojrzał na swojego ucznia jednak musieli
przerwać rozmowę gdyż znajdowali się już przed drzwiami do gabinetu dyrektora.
Mimo wszystko Severus z wdzięcznością skinął głową Harremu. Nie mógł się
doczekać jego powrotu z misji. Chciał w końcu wyznać mu prawdę, którą Albus tak
długo przed nim ukrywał.
to opowiadanie jest zajebiste nie wiele blogów znalazłem o takiej tematyce na blogach tak więc cieszę się kiedy jest nowy rozdział
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podoba :) W poszukiwaniu opowiadań polecam Wattpada. Sama publikuje tam swoje, ale znalazłam dzięki temu wiele świetnych opowiadań :)
UsuńCzy opowiadanie bedzie miało dalsze części? Jest świetne i chciałabym wiedzieć czy mam na co czekać :)
OdpowiedzUsuńCzy opowiadanie bedzie miało dalsze części? Jest świetne i chciałabym wiedzieć czy mam na co czekać :)
OdpowiedzUsuń