sobota, 10 grudnia 2016

Rozdział 20

   


Następny tydzień był bardzo trudny dla wszystkich mieszkańców Hogwartu. Voldemort ponownie wzmógł swoje ataki na mugolskie wioski. Na twarzy Albusa Dumbledora można było dostrzec wielkie zmęczenie. Radosne iskierki w oczach zastąpił smutek i żal. Posiłki zjadał niewielkie o ile w ogóle jadł, a swoje zwyczajowe krótkie przemowy w Wielkiej Sali ograniczył do minimum. Zakon Feniksa robił wszystko, by ochronić jak największą ilość osób, ale mimo to liczba martwych i zaginionych rosła z dnia na dzień. W proroku na pierwszych stronach wciąż wypisywano nazwiska czarodziei, których najprawdopodobniej rodziny nie będą miały okazji już zobaczyć. Na początku wszyscy byli zdziwieni nagłą szczerością Proroka, lecz później wyszło na jaw, że zyskał on nowego właściciela, który nie przejmował się ministerstwem. Był to jakiś stary znajomy Syriusza, który ponownie nawiązał z nim kontakt, a Zakon podawał mu niektóre informacje, o których ludzie powinni wiedzieć, a które ministerstwo usilnie próbowało zataić. Harry cieszył się z tego, jednak przygnębienie i wściekłość dominowały nad innymi uczuciami. Nie mógł nic zrobić. Na początku tygodnia, kiedy dowiedzieli się o pierwszym ataku Voldemorta, Harry chciał wyruszyć na swoją ostatnią misje. Chciał to skończyć raz na zawsze. Poszedł więc do gabinetu dyrektora powiadamiając wcześniej swoich przyjaciół. Staruszek przyjął jego pomysł z entuzjazmem, jednak na jego nieszczęście był tam też Snape, który sprowadził ich na ziemie i poprosił Harrego o rozmowę w cztery oczy.
- O czym chciał Pan ze mną porozmawiać Profesorze? – zapytał Harry wchodząc do gabinetu Snapa.
- Czy ty Potter już do końca zdurniałeś? – był wściekły. Był wściekły tak jak jeszcze nigdy co wprawiło chłopaka w lekki szok.
- Słucham?
- Masz problemy ze słuchem? Podajesz się Albusowi na tacy! Myślisz, że ten Stary Trzmiel będzie miał jakiekolwiek opory przed wysłaniem cię na kolejną misję samobójczą?!
Jeśli Harry wcześniej był w szoku to teraz nie mógł znaleźć słów na określenie tego co czuł.
- A co Panu do tego?
- Wiem, że jesteś Złotym Chłopcem Gryffindoru, ale nie bądź większym idiotą niż myślałem! Nie możesz mu ślepo ufać.
- Dlaczego Pan tak sądzi?
- Bo wiem jak to się kończy. Zaufanie temu starcowi zazwyczaj kończy się śmiercią swoją lub bliskich ci osób. Sprawdziłem to na własnej skórze. Jeśli chcesz dożyć końca roku to nie ufaj mu. Nigdy – Przez maskę obojętności Severusa przy wypowiadaniu tych słów przebijały się różne uczucia.
- Nie ufam mu od dawna i jeden dobry gest z jego strony na pewno tego nie naprawi. Może Pan być spokojny w tej kwestii. Nigdy więcej nie zaufam Albusowi Dumbledorowi tak jak kiedyś.
Severus uważnie przypatrywał się Harry’emu poszukując jakichkolwiek oznak kłamstwa. Kiedy zyskał pewność, że mówi prawdę skinął delikatnie głową i ponownie zaczął mówić.
- Posłuchaj mnie uważnie. Nie pójdziesz dzisiaj na to zadanie...
- Ale...
- To moje ostatnie słowo. Za mało o nim wiemy. Właściwie to nie wiemy nic. Musisz dać mi więcej czasu na znalezienie informacji. Poczekaj do piątku.
- Do piątku?! Zwariował Pan? Jest poniedziałek! Do piątku Voldemort wymorduję połowę mugoli!
- Nie pozwolę wyruszyć ci na misje tak jak ostatnio, Potter. Wyłącz na chwilę swoją pieprzoną chęć ratowania każdego na tej planecie. Jeśli zginiesz, wtedy stracimy jakąkolwiek szanse. Pomyśl przez chwilę logicznie. Nie daj się zabić.
- Co cię obchodzi moje życie? Dlaczego nagle zacząłeś się o mnie martwić? Na poprzedniej misji dałem sobie radę bez przygotowania i nic mi się nie stało!
- Co nie znaczy, że ta będzie taka sama. Zrozum, że doniesienia o tych zadaniach to są jedynie legendy. Bajki, których nikt nie jest w stanie potwierdzić. To, że jesteś cholernym wybrańcem nie znaczy, że jesteś niezniszczalny. Czarny Pan tylko czeka na okazję do zabicia cię, a ty sam wchodzisz mu na talerz!    
- Czyją stronę trzymasz? Określ się wreszcie! Dlaczego ktoś kto jeszcze niedawno dorzuciłby mi trucizny do posiłku teraz próbuje mnie chronić? Na jakiej podstawie mam ci ufać?! – Harry już nie wytrzymał. Naprawdę go nie rozumiał. Człowiek, który jeszcze pół roku temu z chęcią by go otruł teraz ostrzega go przed dyrektorem? Martwi się o niego? O co tu chodzi?
- Od zawsze trzymam tylko jedną stronę, Potter. Swoją.
- Więc dlaczego tak ci na mnie zależy? Oboje wiemy, że akurat ty byś sobie poradził podczas wojny. Czemu nie ufasz Dumbledorowi?
- Nie mogę ci nic powiedzieć. Przynajmniej na razie. Albus zrobił coś czego mu nie wybaczę i zapłaci za to – w tym momencie wściekłość w jego oczach mogła by zabić.
- Co on znowu zrobił? Za co chcesz się zemścić? I co to wszystko ma wspólnego ze mną?
- Wszystko ci opowiem jak to się wreszcie skończy.
- „Końca” mogę nie dożyć, a ty zdajesz sobie z tego sprawę najlepiej. – powiedział cicho Harry patrząc Severusowi prosto w oczy - Muszę wiedzieć.
- Nie teraz...
- A kiedy?! Dlaczego znowu coś przede mną ukrywacie? Myślałem, że czasy, w których jestem okłamywany „dla mojego dobra” już minęły. Dlaczego o wszystkim dowiaduję się na końcu? Po co znowu te tajemnice?    
- Tajemnice, Harry zawsze były i będą, zwłaszcza jeśli chodzi o Albusa Dumbledora. Tym razem nie dowiesz się ostatni. Dowiesz się wszystkiego jako pierwszy, zapewniam cię. Wtedy wszystko zrozumiesz.
- Co zrozumiem? Kiedy?
- W tym tygodniu wyruszysz na ostatnią misję. Nie chcę przed nią namieszać ci w głowie. Wezwę cię jak przyjdzie czas – po tych słowach z powrotem przybrał swoją maskę - A teraz żegnam Panie Potter. Zaraz cisza nocna, a nie chciałbym dawać ci szlabanu.
- Dobranoc Profesorze – Harry opuścił pomieszczenie w dużym stopniu zawiedziony i wyprowadzony z równowagi. Severus zaciekawił go tym co mówił i chciał się jak najszybciej dowiedzieć o co ma on do Dumbledora taki żal. Nie mając innego wyjścia ruszył powoli do swojego dormitorium. Na miejscu zastał swoich przyjaciół. Zdziwili się jego szybkim powrotem, a jeszcze bardziej interwencją Snapa. Tak samo jak on nie mieli pojęcia o co mogło mu chodzić.
Następne dni nie były dla Pottera łatwe, jednak w pewien sposób czuł, że może ufać Severusowi, i że ten powiadomi go gdy przyjdzie na to czas. Niemniej jednak niecierpliwił się i wpatrywał w profesora wypatrując najmniejszego znaku. Doczekał się go po trzech dniach kiedy podczas śniadania spoglądał na następną listę ofiar czarnoksiężnika. Niewiadomo skąd wylądował przed nim mały skrawek papieru. Harry rozłożył go szybko i przeczytał znajdującą się na nim wiadomość.
„Potter przyjdź jak najszybciej do mojego gabinetu.”
                                                                    S. S.   
Czarny spojrzał na profesora i skinął krótko głową na znak, że zrozumiał. Snape powtórzył jego gest i po chwili wyszedł z Wielkiej Sali.
- Od kogo ta wiadomość Harry? – spytała zaciekawiona Ann
- Od Snape. Musze do niego iść. Prawdopodobnie chodzi o zadanie. Miał mnie powiadomić gdy zbierze odpowiednie informacje – odpowiedział cicho – Zobaczymy się... pewnie niedługo.
- Uważaj na siebie – odpowiedziała przyjaciółka, przekazując tym zdaniem całe zmartwienie swoje i reszty przyjaciół.
- Jak zawsze – odpowiedział z wymuszonym uśmiechem, patrząc na każdego z nich. Chwile później wstał od stołu i poszedł w ślad za swoim do niedawna znienawidzonym profesorem. Po dotarciu na miejsce zapukał i wszedł do gabinetu nie czekając na pozwolenie profesora. Zastał go siedzącego przy biurku.
- Dzień dobry Profesorze. Ma Pan dla mnie jakieś wieści? – zapytał patrząc na niego z wyczekiwaniem.
- Usiądź Potter. Możesz dzisiaj wyruszyć na ostatnią misję. Nadal nie mam zadowalającej liczby informacji, jednakże obawiam się, że więcej ich nie znajdę. Przejrzałem każde możliwe źródło.
- Czego się Pan dowiedział?
- Obawiam się, że została ci najtrudniejsza próba. Co prawda nie możesz stracić w niej życia, ale możesz stracić zmysły.
- Nie wiem czy mam co tracić – zaśmiał się Harry, żeby nieco rozładować atmosferę. Chyba mu się to udało, bo przez twarz Severusa przemknął cień uśmiechu, a w oczach można było zauważyć wesołe ogniki.
- W końcu się do tego przyznałeś. Ale do rzeczy. Nie możemy potraktować tej misji ulgowo tylko dlatego, że najprawdopodobniej nie możesz na niej zginąć. Ludzie, którzy znaleźli się w tamtym miejscu, tu napomknę, że było ich niewielu, nie wracali tacy sami. Widzieli straszne rzeczy. Zazwyczaj dotyczyły one ich bliskich.
- Ale przecież jeśli to będą jakieś kłamstwa, to będę to wiedział. Chyba nie myśli Pan, że...
- Oni też tak mówili, Potter. A mimo wszystko wracali odmienieni. Rozpadały się rodziny i przyjaźnie. Zrozum, to potrafi tak wpłynąć na psychikę, że zmienia całkowicie twoje myślenie. Po dłuższym czasie przestajesz rozróżniać co z tego co zobaczyłeś jest kłamstwem, a co prawdą. Pod żadnym pozorem nie traktuj tego ulgowo.
- Rozumiem. Wie Pan coś jeszcze? – Harry starał się nie pokazywać swojego przerażenia.
- Ostatni składnik zapewne pokaże się jak to coś uzna, że przetrwałeś wystarczająco dużo czasu. Nie wiem ile może to potrwać. Powinniśmy już iść do dyrektora. Z pewnością nas oczekuje.
- Tak, na pewno.
Szli do gabinetu każdy pogrążony w swoich myślach. Snape wyczuwał zdenerwowanie chłopaka i nie dziwił mu się. Miał dopiero szesnaście lat, a na jego barkach spoczywały życia milionów ludzi. A mimo to był gotowy poświęcić się żeby ratować cały ten cholerny świat. Severus nigdy by tego nie przyznał, ale w głębi serca podziwiał go. Harry natomiast zastanawiał się co będzie gdy wróci z misji. Nie wiedział co zrobi jeśli straci przyjaciół. Byli wszystkim co miał.
- Za wszelką cenę nie możesz przestać wierzyć – usłyszał cichy głos swojego profesora.
- Wie Pan, że to nie będzie takie proste – odparł równie cicho
- Wiem, ale musisz pamiętać co twoi przyjaciele dla ciebie zrobili, że zawsze stali za tobą murem i nie daliby cię skrzywdzić. Musisz się tego trzymać. Nie możesz nawet na chwile stracić wiary w nich. W przeciwnym razie wiesz co się stanie.
- Wiem i cholernie się tego boje, ale... nie mogę się już wycofać. Chcę to wszystko skończyć i żyć w spokoju. Oni są dla mnie najważniejsi i nie wiem co zrobię jeśli ich stracę, ale nie mogę stchórzyć. Już nie. – wyznał cicho Harry zanim zdążył się powstrzymać – Poza tym miał mi Pan coś powiedzieć po moim powrocie.
- Ta gryfońska ciekawość. Zawsze jej nienawidziłem – powiedział Snape wywracając oczami. Po chwili jednak spoważniał – Byłbyś idiotą gdybyś się nie bał Harry. Masz dopiero szesnaście lat, a mimo wszystko jesteś gotowy zginąć żeby ratować nas wszystkich. To więcej niż zrobił którykolwiek z aurorów, członków Zakonu czy nawet sam Albus.
- Na tym cholernym świecie żyją moi przyjaciele, robię to przede wszystkim dla nich. Chcę żeby mogli żyć w spokoju i założyć w przyszłości rodziny nie martwiąc się, że mogą zginąć w każdym momencie z ręki Voldemorta. A tak na marginesie, myślę że Pan również zrobił więcej niż ktokolwiek z nas przypuszcza. Po prostu nikt nie mówi tego głośno.
Snape zszokowany spojrzał na swojego ucznia jednak musieli przerwać rozmowę gdyż znajdowali się już przed drzwiami do gabinetu dyrektora. Mimo wszystko Severus z wdzięcznością skinął głową Harremu. Nie mógł się doczekać jego powrotu z misji. Chciał w końcu wyznać mu prawdę, którą Albus tak długo przed nim ukrywał.  
                                

                                 

4 komentarze:

  1. to opowiadanie jest zajebiste nie wiele blogów znalazłem o takiej tematyce na blogach tak więc cieszę się kiedy jest nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba :) W poszukiwaniu opowiadań polecam Wattpada. Sama publikuje tam swoje, ale znalazłam dzięki temu wiele świetnych opowiadań :)

      Usuń
  2. Czy opowiadanie bedzie miało dalsze części? Jest świetne i chciałabym wiedzieć czy mam na co czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy opowiadanie bedzie miało dalsze części? Jest świetne i chciałabym wiedzieć czy mam na co czekać :)

    OdpowiedzUsuń